Perspektywa Belli :
Wstałam
– jak zawsze – wypoczęta po wieczornym masażu. Mhmm... Powoli zaczynałam sobie
przypominać wszystko w szczegółach i nieświadomie oblizałam wargi jakbym, miała
je zwilżyć tuż przed pocałunkiem z Edw... Cholera ! Bella, uspokój się !
Zerknęłam na zegarek – 9:15 . Spoko. Odwróciłam głowę
w stronę okna próbując przypomnieć sobie ważny szczegół wczorajszego dnia potem
z powrotem zerknęłam na zegarek a następnie – ponownie – na okno i powtórzyłam
to kilka razy. Kurwa ! Za dwie godziny mam randkę z Edwardem ! Jak z procy
wleciałam do łazienki i pod prysznic. Muszę się pochwalić, że dziś nie jechałam
na dywaniku. Chyba dziś oboje mamy jakiś dobry dzień z chodniczkiem czy coś...
Boże ja myślę o dywaniku w ubikacji jak o koledze ! Może zaraz go pocałuje na
przywitanie?! Już mi się chyba jebie w głowie … Ogarnęłam się – w miarę
możliwości – i pewnym krokiem wstąpiłam pod moją oazę spokoju, Ziemię Obiecaną,
raj na Ziemi... czytaj po prostu prysznic. W każdym razie... puściłam na siebie
strumień ciepłej wody a ten moczył całe
moje ciało. Wzięłam z małej półeczki w kabinie moją myjkę i wlałam na nią pół
żelu pod prysznic... No co?! Musiałam jakoś pachnieć, nie ? Dokładnie
wyszorowałam całe moje ciało nie omijając nawet centymetra mojej jasnej
skóry... Po tej cudownej i odprężającej czynności spłukałam z siebie już nie
potrzebną pianę i chwyciłam szampon do włosów. Wlałam go na ręce a potem
wtarłam w kudły i masowałam przez bite kilka minut. Gdy byłam pewne że włosy są
idealnie wymyte wypłukałam je dokładnie. Po tym wyszłam spod prysznica.
Następnie ruszyłam do szafeczki w której trzymałam moje zabawki do włosów i
wyciągnęłam z niej suszarkę oraz prostownicę i usiadłam przy toaletce.
Podłączyłam oba urządzenia do prądu i zaczęłam suszyć swoje długie włosy. Gdy
były już całkowicie suche[sorki za powtórzenie – dop.aut.] zauważyłam, że moja
czerwona prostownica już się nagrzała, więc zaczęłam warstwami je prostować.
Zastanawiacie się zapewne dlaczego nie wyprostowałam ich od razu. Otóż... mam
sentyment do tej prostownicy. Okej … dobra nie sentyment, ale … no ludzie ! Po
prostu ją uwielbiam. Co prawda trzeba poczekać kilka minut aby się nagrzała ale
mi to w ogóle nie przeszkadza – mogę w tym czasie robić takie rzeczy jak
właśnie suszenie moich kłaków.
Gdy
były już proste niczym druty zrobiłam przedziałek z prawej strony i tak
zostawiłam -prosto i naturalnie. Mając
jeszcze czas wyciągnęłam najgorszą damską torturę świata. Tak moi drodzy, nie
mylicie się - chodzi mi o pęsetę. Wyrwałam nią kilka pojedynczych włosów spoza
łuku brwiowego, które biorą się nie wiadomo skąd.
Ponownie
w ruch poszła moja maszynka do golenia i żel
Następnie ruszyłam okryta w puchowy
ręcznik do garderoby mijając sypialnię. Weszłam do pomieszczenia i skierowałam
się do jednego z wieszaków na oślep wybierając sukienkę. Okazało się, że mam
całkiem dobrą intuicję ponieważ w ręce trzymałam wieszak z sukienką w kwiatki.Była obcisła od biustu do pasa więc uwydatniała moją mocno wciętą talię, a odpasa w dół była ' puszczona wolno' – nie można zapomnieć, że piersi posiadaczki sukienki – w tym wypadku moje – były przytrzymywane przez dwa cienkie ramiączka.Założyłam ją i … nawet nie spodziewałam się takiego efektu! Dodatkowo sięgała mi do połowy uda i nie była zbytnio obcisła ( nie wliczając talii i biustu ). Do niej założyłam zwyczajne czarne i delikatne buty na obcasie – około 6-7centymetrów – po prostu idealnie ! Wybrałam jeszcze czarną, małą torebkę, na srebrnym długim łańcuszku. Przerzuciłam ją przez ramię, więc nie musiałam jej cały czas trzymać i pilnować. Wrzuciłam do niej telefon, portfel, chusteczki higieniczne i mentosy – na wszelki wielki ;) Podeszłam jeszcze do toaletki z lusterkiem w mojej przestronnej łazience i założyłam śliczne koczyki-serca które migotały na mnóstwo kolorów – zależało od ustawienia i kontu światła.
Noto teraz czas na makijaż ! Chwyciłam mój ulubiony tusz i pomalowałam nim rzęsy– optycznie się wydłużyły i pogrubiły. Powieki przykryłam ciemnym- prawie, że czarnym cieniem, a całe oko podkreśliłam czarną kredką obrysowując nią oko.
Ponownie zerknęłam na zegarek – 10:45. Idealnie. Następnie nakremowałam nogi,
uda, ramiona, dekolt oraz szyję i twarz. Oczywiście nie smarowałam się po to,
by świecić się jak kula dyskotekowa - o nie! Po prostu uwielbiam zapach tego kremu i nie
wyobrażam sobie dnia bez niego. Gdy w końcu balsam wchłonął w moje ciało
chwyciłam swoje obcasy w rękę i zeszłam na dół. Tam czekało na mnie niebiańskie
śniadanie zrobione przez miedzianowłosego Boga. Oczywiście ten mój matołek nie
zobaczył mnie więc po prostu wskoczyłam mu na plecy krzycząc do ucha :
- Cześć Matołku !
- A kurwa! Ale wrzeszczysz! -
zrobił naburmuszoną minę sadzając mnie na blacie. Dałam mu całusa w policzek i
nagle cała jego złość wyparowała - magia !
Teraz
zwróciłam uwagę bardziej na jego wygląd zaczynając od góry. Oczywiście jego
włosy były w wiecznym nieładzie. Zielone oczy
przenikały mnie na wskór. Pełne, różowe usta czekały na pocałunek i ...
dobra lecimy dalej, bo się na niego rzucę...
Ubrany
był w niebieską, lekką koszulę. Dwa górne guziki były rozpięte ukazując kawałek
jego cudownej klatki piersiowej, a rękawy niedbale podwinięte do łokci. Na
nogach miał zwykłe ciemne jeansy a'la rurki.
- Odszczeliłeś się jak szczur na
otwarcie kanałów - wyszczerzyłam się do niego.
- Bo ubieram się tam gdzie ty -
odszczeknął i wystawił mi język. Prychnęłam.
Zeskoczyłam
ze stołu poprawiając sukienkę, która podsunęła się trochę do góry... Miałam
nadzieję, że Edward tego nie widział. Spojrzałam w bok obserwując go kątem oka.
Nadzieja matką głupich...
Wskoczyłam
na krzesło barowe i zaczęłam jeść moje niebiańskie tosty. Mhmm niebo w gębie!
Chłopak przyglądał mi się z głupią miną
- No co ? - zapytałam plując się.
- Jesz jak świnia. - stwierdził
sięgając do mojego policzka ręką. Poczułam dreszcz, który zawsze mi towarzyszy
przy kontakcie fizycznym z Edwardem. Zielonooki starł z mojej twarzy masło,
które nie było tylko na policzku ale także na podbródku i nosie. No co ? Głodna
jestem no nie. Uczucie elektryczności znikło w chwili gdy Edward zabrał swoją
dłoń z mojej twarzy.
Po
'kulturalnym' zjedzeniu śniadania chłopak dosłownie wpakował mnie do samochodu.
Gdy pytałam gdzie jedziemy on mówił - 'zobaczysz' albo 'poczekaj rzesz no
niecierpliwe dziewczę!' - No dobra to drugie mówił gdy zaczęłam wypytywać go o to
co dwie minuty i się wkurwił. W końcu zatrzymaliśmy się na parkingu obok...
wesołego miasteczka! Ostatnim razem tam byłam mając 7 lat wraz z Esme. Pamiętam
jak bałam się wsiąść na małego kucyka ale w końcu usadowiłam się tam wraz z...
Esme ! Wyglądało to pewnie zabawnie ale ja czułam się bezpieczna. Gdy
spojrzałam w lewo - na Edwarda ten tylko głupkowato się uśmiechnął. Wzruszyłam
ramionami i otworzyłam drzwi wysiadając i jednocześnie zabierając torebkę.
Ramię w ramię weszliśmy za bramkę - Ed przepuścił mnie, jak na gentelmana
przystało, w bramce a ja wykłócałam się z nim o cholerne karnety na jeden
dzień. Nie będzie za mnie płacił do cholery jasnej !
- Edward ! Jestem kobietą ! Mnie
się ustępuję! Och no weź! - rozejrzałam się - Popatrz tylko! Przez Ciebie się
kolejka zrobiła! No wiesz co ! Wstydziłbyś się, wiesz? Do cholery mogę zapłacić
za siebie ! - kobieta za ladą śmiała się z nas otwarcie. Świetnie! Ja chcę
tylko kupić sobie cholerny karnet za 39,99$ Czy nie mogło być po prostu 40$ ?
Fuknęłam wściekła na tą cenę. Och coś czuję, że zbliża się zespół
przedmiesiączkowy...
W
końcu ustaliliśmy że on za mnie opłaci a ja mu to oddam w domu ( przystał na to
tylko dla tego, że kolejka robiła się coraz dłuższa). Oczywiście ja chciałam
zapłacić. Rzuciłam sprzedawczyni czterdzieści dolarów z pogardliwym 'reszty nie
trzeba'. Kobieta prychnęła. Z dumnie uniesioną głową poszliśmy w stronę wejścia.
No chyba go pojębało! Chłopak prowadził mnie prosto do ... domu strachów! No
świetnie!
Wyrywałam
się ile mogłam! Serio! Nie moja wina, że on ... nie potrafi wybierać atrakcji !
O właśnie! No przecież ja bym wybrała chociażby te latające koniki. Są takie
bezbronne ! I na pewno bardzo bezpieczne. Tęsknie spojrzałam w ich stronę zanim
Ed pociągnął mnie do wagonika, który pochodził od tego cholernego domu! Małpa z
niego! Zemszczę się! Wsiedliśmy i wagonik zaczął powolutku jechać. Przybliżyłam
się mocniej do Edwarda i wtuliłam w jego prawy bok. Chłopak spojrzał na mnie, a
ja wyszeptałam mu do ucha :
- Edwardzie zrobię wszystko tylko
wypuść mnie z tego cholernego wagooooo - nie skończyłam bo wagonik szybko
przyśpieszył przez co - jeśli to możliwe - jeszcze bardziej przytuliłam się do
Edwarda. On natomiast obtoczył mnie tak, że moja głowa była tak jakby pod jego
pachą - ale trochę niżej. Nie śmierdział potem tylko mocnym, męskim
dezodorantem. Pachniał ... bezpieczeństwem. Ścisnęłam mocniej torebkę leżącą na
moich kolanach.
Nagle
coś dotknęło mojej głowy. Nie mógł być to Edward, ponieważ jedną rękę miał owiniętą
wokół mojego pasa i tam zakończoną, zaś druga trzymała moją dłoń i uspokajająca
głaskał jej środek. Wystraszyłam się i pisnęłam na co chłopak zaczął się śmiać.
Świetnie... Do końca wycieczki tuliłam się mocno do zielonookiego i miałam
zamknięte oczy. Już jesteśmy -
wyszeptał mi do ucha, a ja otworzyłam powieki. Ponownie byliśmy na otwartej
przestrzeni, a ludzie przed nami czekali by wsiąść do kolejki, którą...
zajmowaliśmy wraz z Edwardem. Pośpiesznie wysiadłam nie oglądając się za
siebie. Ręce skrzyżowałam na piersi a głowę trzymałam uniesioną wysoko. Pewnie
wyglądałam jak rozkapryszone dziecko...
- Czekaj ! - zawołał za mną
aksamitny baryton. Nie odwróciłam się. - Bells, o co chodzi ?
- Do jasnej cholery po co mnie
tam zabierałeś ?! I jeszcze się ze mnie śmiałeś ! Wiesz co... Wstyd ! -
krzyczałam uświadamiając sobie, że naokoło nas zbiera się coraz więcej
ciekawskich.
Pociągnęłam
zaskoczonego chłopaka w stronę waty cukrowej. Zamówiłam jedną wielką.
Zapłaciłam 3$! No! Facet zna się na rzeczy! 3$ a nie jakieś popieprzone 2,99$ i
ciągłe pytanie 'masz centa?'. Uśmiechnęłam się do starszego pana za maszyną do
robienia waty cukrowej, o której nazwie nie mam pojęcia. Mężczyzna odwzajemnił
ten serdeczny gest. Pożegnaliśmy się z nim siadając na pobliskiej ławeczce.
Śmiejąc i żartując zjedliśmy tę lepiącą się słodkość a jednocześnie bombę
kaloryczną, ale po co przejmować się jakimiś tam kilogramami? No błagam! Nie
będę liczyć kalorii jak głupia, no bo po co? Dla jakiegoś chłopaka? Jeśli
naprawdę by mu na mnie zależało pokochałby mnie za wnętrze, a nie za cyferki na
wadze czy wymiary w talii.
Jeździliśmy
na różnych karuzelach - od tych śmiesznych po te, od których można dostać
zawału, bo nagle stoi za tobą jakiś kościotrup!* Słońce powoli już zachodziło -
na mojej komórce widniała godzina 19:30 i wtedy Edward zaproponował ostatni już
nasz cel w wesołym miasteczku - Diabelski Młyn. Zgodziłam się natychmiast -
nigdy jeszcze nie byłam na takiej karuzeli.
Z
oddali już zauważyliśmy młodego chłopaka sprzedającego bilety i sprawdzającego
karnety.
- Idę o dziesięć dolców, że
chłopak będzie do Ciebie zarywał - rzucił luźno w moją stronę zielonooki.
Zastanowiłam się chwilę nad jego słowami - warto? Przecież nie jestem do
cholery chodzącą seks-bombą z napisem 'łatwa i wolna - zagadaj!' Nie każdemu
facetowi się przecież podobam - i
dobrze! Faceci to frajerzy! No oprócz Edwarda, Jaspera, Emmetta, Carlisl'a!
- Przyjmuję zakład - powiedziałam
pewna zwycięstwa.
Podeszliśmy
jak gdyby nigdy nic do widocznie zmęczonego kasjera. Ja szłam bliżej niego bo
Ed tak chciał - nie można mu nie ulec , uhh
Bello! Jesteś takim damskim pantoflarzem. Ofiara naszego zakładu spojrzała
na mnie i niczym nie wzruszona sprawdziła karnet. Posłałam Edwardowi zwycięskie
spojrzenie.
- Proszę, niech pani wsiada -
powiedział otwierając małą bramkę przez którą każdy normalnie by przeskoczył.
Kompletnie zignorował Edwarda, który odchrząknął na tyle głośno, by chłopak
zwrócił na niego uwagę. Podniósł wzrok i oczy od razu mu się zaświeciły, a po
zmęczeniu nie było śladu.
- Ta...Taa...Taak, pro... proszę
pana ? W czym mogę służyć? W czymś pomóc? - czy tylko dla mnie dwa ostatnie
zdania zabrzmiały dwuznacznie? Edward najprawdopodobniej nawet nie zauważył
zmiany w zachowaniu... Ricka - tak
brzmiało imię z plakietki. Miedzianowłosy podał mu karnet wciąż patrząc na
mnie. Rick otworzył dla nas obu bramkę patrząc wciąż na Edwarda, a dokładniej
na ... jego tyłek. Wsiedliśmy do wagonika - nie było to jak w London Eye -
który zawsze chciałam odwiedzić, a mianowicie nie były to wielkie wagony po
których można było swobodnie się poruszać lecz był to wagonik czteroosobowy. My
zajęliśmy miejsca obok siebie. Rick opuścił na nas specjalne zabezpieczenie z
góry desperacko ocierając się o koszulę Edwarda nie zauważając braku zainteresowania
ze strony mojego przyjaciela... Czy tylko przyjaciela?
Rick
odszedł od nas.
- Boże... Koleś był ślepy! Ledwo
na Ciebie spojrzał! Nawet nie zarywał do ... - nabuzował się Ed.
- To dlatego, że zarywał do
Ciebie - przerwałam mu wystawiając język. Chłopak wytrzeszczył na mnie oczy.
- Co ? No chyba Ci się przyśniło.
Nie patrzył na mnie w taki sposób! To facet był!
- Widocznie homoseksualista bądź
biseksualista! Mam Ci tłumaczyć co to znaczy? - wywróciłam na niego oczami.
- Udowodnij! - W tym momencie
maszyna się poruszyła a ja mechanicznie przyległam do boku Edwarda - nie było
to trudne, ponieważ miejsce w wagoniku było ograniczone. Mimo wszystko chłopak
tak jak na początku - w domu strachów ponownie mnie objął.
- Patrzył na Ciebie jak na ósmy
cud świata! Kiedy opuszczał to śmieszne zabezpieczenie - w tym momencie
dotknęłam ręką tej kupy metalu. - starał się o ciebie otrzeć w każdy możliwy
sposób. Coś jeszcze? A tak! Patrzył Ci się na tyłek! - Tylko ja mogę to robić, chciałam dodać ale się powstrzymałam.
- Myślałem, że z tym ostatnim to
ty - powiedział poruszając sugestywnie brwiami. Prychnęłam, gdy głowa opadła mi
na jego ramie. On zaś obejmował mnie ramieniem wokół talii.
- Ale i tak jesteś mi winny
dziesięć dolców - powiedziałam zadowolona przeciągając się co było trudne, bo
wciąż byłam w ramionach Edwarda.
- No ale przecież... - zaczął się
kłócić.
- Nie dyskutuj ze mną -
powiedziałam prawie, że dzieląc słowa na sylaby. Chłopak zgorszony wydął wargi
i podał mi pieniądze. Ja natomiast, z dumnie uniesioną głową wsunęłam ją do
mojej torebki... potem się włoży do portfela...
Siedzieliśmy
tak bez słowa wpatrując się w tętniące miasto i zdając sobie sprawę, że
wyjeżdżamy coraz wyżej - w międzyczasie dowiedziałam się, że jedno okrążenie
trwa około godziny. Nagle oboje zauważyliśmy, że nad miastem zbierają się
chmury - czarne i grube, ale tylko i wyłącznie deszczowe - nie zbierało się na
burze, a jedynie deszcz. Siedząc po lewej stronie Edwarda sprawdziłam godzinę -
jechaliśmy dopiero dwadzieścia trzy minuty. Nagle znikąd zaczął padać... niee ,
padać to złe określenie! Zaczęło lać jak z cebra! Gdzieś w oddali grzmiało ale
byłam pewna, że do Miami burza nie dotrze. W mniej niż trzydzieści sekund byliśmy
przemoczeni do suchej nitki! Spojrzałam na Edwarda, który był cholernie mokry.
Jego lekko pognieciona koszula teraz idealnie przylegała do gładkiego i
umięśnionego torsu, a jeansy przybrały odcień dużo ciemniejszy niż wcześniej,
jego miedziane włosy były zlepione przez wodę i przybrały barwę ciemnego brązu.
Rzuciłam okiem na swój wygląd. Dawniej proste włosy, teraz poskręcały się w
loki i przykleiły do pleców, ramion i sukienki, która nie zmieniła swego
koloru. Bogu dzięki za wodoodporny makijaż! Po nogach spływały lodowate kropelki
wody, ale mimo wszystko nie było mi źle - byłam tu z najcudowniejszym facetem
na świecie!
Nagle,
kompletnie bez powodu zaczęliśmy się śmiać. Dalej siedzieliśmy wtuleni w siebie
i chichotając gdy ludzie z innych wagoników patrzyli na nas ja na wariatów.
Obserwowaliśmy jak z ulewy zostaje lekka mżawka, by po chwili całkowicie
zniknąć. Po minięciu około pięciu minut zaczęła się pojawiać tęcza - w Phoenix
burza była rzadkim zjawiskiem pogodowym, więc wpatrywałam się zaczarowana w barwny
łuk powstający na niebie wskutek załamania promieni Słońca w kroplach deszczu.
Była piękna - kolory wyraźnie odznaczały się na szarawym niebie. Odwróciłam się
w stronę Edwarda by podzielić się z nim moimi odczuciami na taki klimat, lecz
zorientowałam się, że chłopak wpatrywał się we mnie z dzikimi oczami i lekko
rozwartymi ustami. To mi wystarczyło. Pod wpływem chwili (a może nie?) rzuciłam
się na niego z siłą taką, że wagonik lekko się zakołysał, i wpiłam się w jego
wargi. Nie myślałam o jutrze - że jeśli mnie odrzuci, rano obudzę się
zawstydzona mojego postępku i spłoszona będę unikać Edwarda - co jest
niemożliwe, bo mamy wspólną łazienkę i balkon. Na Boga! My razem mieszkamy! Ku
mojemu zaskoczeniu chłopak nie odrzucił mnie i nie zaczął na mnie wrzeszczeć,
wręcz przeciwnie! Przyciągnął mnie do siebie mocniej - jeżeli to w ogóle
możliwie, jedna ręka wędrowała po moich plecach a druga trzymała mnie za kark.
Ja również nie byłam mu dłużna - oplotłam jego szyję niczym boa. Czułam, że on
sam się uśmiecha - również powtórzyłam ten gest szczerząc się jak głupia i
przerywając pocałunek z powodu braku tlenu. Oboje głośno oddychaliśmy, wręcz
sapaliśmy. Oboje szczerzyliśmy się jak głupi do sera. Oboje spoglądaliśmy sobie
w oczy. Oboje ponownie się przytuliliśmy... Wtuliłam
się w jego przemoczoną koszulę i zamknęłam oczy czując się bezgranicznie
szczęśliwa i bezpieczna. To w takim miejscu, w takiej pozycji, z tą osobą
mogłabym spędzić całe życie. Oplotłam ramiona wokół jego pasa.
Edward
także mocno mnie objął całując we włosy. Gdy przylgnął ustami do mojej głowy czułam
jego uśmiech formujący się na ustach. W takich chwilach człowiek czuje się
szczęśliwy. Ja tak właśnie miałam.
Nagle
ogarnęła mnie straszna myśl. A co jeśli on nie chce ze mną być? Co jeśli
traktuje mnie jedynie jako 'przyjaciółkę z korzyściami' ? Co wtedy? Przerażona
nie pytałam o to, co nas łączy. Te myśli odrzuciłam na drugi plan. Postanowiłam
cieszyć się zasadą tu i teraz.
Całując
się i przytulając odbyliśmy tak resztę czasu na kolejce.
- Idziemy coś zjeść ? Głodna jestem
- zajęczałam i jak na potwierdzenie zaburczało mi w brzuchu.
- Pewnie! Chodź, niedaleko jest
McDonalds.
Wsiedliśmy
do samochodu i pojechaliśmy w siną dal. No ok - może nie tak siną bo tylko do
centrum miasta... Przez całą drogę Edward trzymał mnie za rękę - wciąż nie
pytałam czym w końcu jesteśmy. Chłopak zaparkował pod restauracją z żółtym
szyldem głoszącym McDonalds. Wysiedliśmy. Zielonooki ponownie złączył nasze
dłonie i przepuścił mnie w drzwiach - mój gentelman ! Podeszliśmy w wolne
miejsce w kolejce i myśleliśmy co wybierać. Tym razem chłopak stał za mną i
opierał swoją głowę na moim ramieniu. Oboje śmiejąc się i żartując wybraliśmy
HappyMeal. Ja w swoim zestawie miałam cheeseburgera, dużą cole, frytki oraz
jabłuszko, a z zabawek wybrałam Sida. Edward natomiast wziął hamburgera,
czekoladowego shake, nugetsy, jabłuszko i wybrał Diego jeśli chodzi o gadżety.
Ze swoimi zamówieniami - kolorowymi, kartonowymi domkami podeszliśmy do wolnego
stolika. Skonsumowaliśmy nasze posiłki śmiejąc się i wygłupiając.
- Sid się cały czas pluje i jest
chudy jak szkapa ! - powiedział Edward tonem pięcioletniej dziewczynki, która
przechwala się lepszą Barbie.
- Ale jemu chociaż nie wystają
zęby! No może ma trochę dłuższe... ale na pewno ładniejsze od twoich !! - zaprotestowałam
podobnym tonem wykłócając się.
- Sida są żółte - powiedział,
wystawiając mi język. Zmrużyłam na niego oczy niczym wąż.
- Phi! Idę do łazienki -
powiedziałam, odchodząc z dumnie podniesioną głową. W łazience było lustro na
całą ścianę, więc z uśmiechem stwierdziłam, że włosy i sukienka są już suche,
ale moich prostych kłaków nici, zatem
tylko przejechałam po nich palcami. Umyłam łapki i skierowałam się do drzwi. Z
ciekawością zauważyłam, że Edward pisał do kogoś sms'a po cichu - na ile cicho
da się iść w obcasach - podeszłam do niego i zerknęłam mu przez ramię. Właśnie
wysyłał sms'a do... Alice!
- Hej! - wyszeptałam mu do ucha
zmysłowym głosem, na co ten podskoczył. Telefon został schowany do kieszeni w
jego jeansach.
Rozglądnęłam
się po McDonaldzie i spostrzegłam że na przeciwko, na moim miejscu siedziała
jakaś wypudrowana blondyna z niemałym dekoltem. Nie mogłam nic powiedzieć o jej
dolnym stroju, ponieważ był zakryty stolikiem.
- W czymś mogę pomóc? - spytałam
zaskoczona jej obecnością. Dziewczyna pokiwała głową oblizując usta gdy
patrzyła na Edwarda. Ten też dopiero ją spostrzegł. Widocznie był za bardzo
zaaferowany swoją komórką. Teraz oboje spoglądaliśmy na nieznaną dziewczynę.
- Chcę jego - powiedziała
wskazując na Edwarda i ponownie oblizując wargi.
- Za późno, już jest mój -
powiedziałam z triumfalnym uśmiechem.
- Tylko jedna noc... - prosiła.
- Wypierdalaj! - krzyknęłam
rozdrażniona jej postawą. Dziewczyna szybko się uwinęła widząc mój wyraz
twarzy. - Wrrrr! - warknęłam padając bokiem na kolana Edwarda i dając mu
buziaka w usta. Jak korzystać to na całego ! Poza tym on nie protestował.
- Wracamy ? - spytałam.
- Jestem twój ? - odpowiedział
pytaniem pomijając, że w ogóle coś mówiłam. Faceci !
- Chodź już! - wkurzyłam się no!
Skąd mam wiedzieć czy on chce być mój? Czy ja chcę być jego? To proste -
pewnie, że tak! Ale co z nim ?
- No dobra, ale się nie wywiniesz
od odpowiedzi! - powiedział wstając.
Razem
ruszyliśmy do samochodu. Do domu dojechaliśmy w miarę szybko - mimo, że Miami
to niezbyt spokojne miasto. Śpiewaliśmy piosenki, śmialiśmy się, ale była też
komfortowa cisza, która była... komfortowa!
W
końcu podjechaliśmy pod nasz dom. Coś mi w nim nie pasowało. Zmrużyłam oczy na
budynek. Ponownie z Edwardem chwyciliśmy się za ręce i krok w krok weszliśmy do
domu. Coś mi nie pasowało po prostu! Zdenerwowana przed wejściem do salonu
puściłam rękę zielonookiego. Przeszliśmy przez próg, a tam ....
* Zawał serca w wieku 10 lat gdy wujek wpakował mnie do domu strachu do kolejki [ Chorzów ] wyjeżdżamy tak jakby na powietrze na pierwszym piętrze a za nami kościotrup
Jeśli ominęłam jeszcze jakąś gwiazdkę to piszcie ;)
Przepraszam za błędy ale tylko 14 lat mam i trójeczkę z polskiego - wiem, cięnka jestem :D
P.S. Czy tylko ja marzę o pocałunku z ukochanym na diabelskim młynie na który nigdy nie wsiąde ? :D
Chyba każdy skapował o co chodzi z Sidem i Diego, nie ? Jeśli nie to zdjęcie :
Chyba każdy skapował o co chodzi z Sidem i Diego, nie ? Jeśli nie to zdjęcie :
_________________________________________________________________________
I jak się podoba?
Okej, wyjaśniam.
Wiem, nie było mnie długo...
*martwa cisza* bardzo długo... Trudno mi się pisało ten rozdział, ale mam dla
was myślę, że miłą wiadomość ! Zrobiłam plan rozdziałów i zaplanowałam
przyszłe, całe 14 ;)
Przepraszam, że tak długo mnie
nie było - szkoła i nadrabianie to jedno, dodatkowo miałam lekkie problemy w
rodzinie, które wczoraj się rozwiązały jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki.
To nie tak, że nie zamierzałam
napisać rozdziału - a broń Boże ! Starałam się na mnóstwo okazji! Między innymi
na 16 listopada - premierę Przed Świtem cz.2 ! Oglądałyście ? O jejku ! Ja
byłam taka wzruszona! Jeszcze ta wizja ! Wrr ! Jak wam się podobało ?
Obiecałam sobie, że dodam
rozdział na święta - specjalnie dla Oliwi, która mnie ciągle męczyła pytaniami
o rozdział :D
Co do rozdziału... Nie jest długi
- bo przenoszę część na następny - już 15. rozdział.
Przepraszam jeszcze, że nie
skomentowałam wszystkich waszych rozdziałów na blogach , będę to nadrabiać ;)
Na razie nadrobiłam tylko everybody-hurts ale niedługo mam ferie , jako, że
jestem z małopolski i startujemy jako pierwsi co jest chujowe ale trudno . w
każdym razie ferie zapowiadają się siedzeniem w domu więc będę nadrabiać
dziewczyny ! Piszcie jak wam minęły święta i mikołajki - co dostałyście i ile
kg więcej ? :D Ja się boję sprawdzać :P
No to może ja do dedykacji już
przechodzę , co ?
Okej zaczynamy !
- Rosa - już jest , jako pierwszy :D
Musiało mi się coś tam pojebać w komentarzach :P I w głowie też, ale to już
pomińmy :P
- Katie
! - dziękuje Kochanie za wspieranie mnie! Szkoda, że ostatnio tak się
mijamy na GG * pociąga noskiem* I tak wiesz, że Ciebie kocham :** P.S. Cieszę
się, że dobrze całuję, uważaj bo się czerwona zrobię :P
-
Vika - hue hue :D Powodzenia w szkole powiadasz? Ja się Ci muszę
pochwalić, że nawet z matmy mam moją trójeczkę ♥ Wyciąganą ale jednak trójeczkę
! Ouu jeaaa ! Cieszę się, że moja wyobraźnia nie szwankuje i Ci się podobają te
historię. Zapomniałam dodać, że jedną historię przerobiłam z internetu za co
ogromnie przepraszam i była to bodajże historia Emmetta, reszta jest wymysłem
mojej 'zdrowej' główki :D
-
Wampirzyca Magda - dawno nie pisałyśmy *smutna * trzeba to nadrobić
Słoneczko ;) Dziękuje za pomoc w szablonie , twojego bloga niedługo nadrobię ;)
Bella nie miała kasku jak jechała , hue hue :D A że ja w mieście mieszkam ,
takim wsiowym mieście ale mieście i nie mam gdzie zjechać na sianie z dwóch
powodów - nie mam siana - po drugie - sąsiedzi by na mnie dziwnie patrzyli :P
-
Rose - Mam nadzieję, że cierpliwość będzie Ci jeszcze ze mną służyć xDD
-
Paulineee - Już wszystko wiadomo jak widać ;) Mam nadzieję, że ten
rozdział się podoba mimo, iż pisałam go ... bardzo długo xDd
-
agusia1899 - Nie chcę być anonimowa, chcę być jak najbliżej was - tak blisko jak pozwala nam internet ale nie
wiem w jaki sposób chciałabyś mnie poznać - mam się opisać, chcesz facebooka,
GG ? Czekam na propozycję ;) P.S. Nigdy was nie zostawię ! Za bardzo was
wszystkie kocham dziewczyny ! ;*
- Bells
Cullen-Swan - Jakie późno ? Zawsze czekam na
twojego komentarza :P Jeśli chodzi o pierogi to jestem zbyt głodna by oddawać ,
a w szczególności te mojej babci , hueheu :P
- małami
- Cieszę się, że wróciłaś ;) bo ostatnio to chyba tylko na onecie pisałaś :D
- Pepsi17 - Prędkość
światła powiadasz :D Mam nadzieję, że ten czas oczekiwania na rozdział nie
bardzo się wydłużał :P Niedługo nadrobię zaległości na twoim blogu ;)
- Alice
Cullen-Whitlock - Oczywiście, że mogę informować
na blogu ;) Mam do Ciebie wielką prośbę, mogłabyś wyjaśnić - jak dziecku -
dokładnie o co chodzi z tą nominacją do bodajże Liebster Award :D Kompletnie
nie wiem o co chodzi - wiem, tępa jestem :P Co do twojego bloga to masz piękny
wystrój ♥
- Beata
- no i proszę :P Rozdział także dla ciebie ;) Postaram się dodawać trochę
częściej rozdziały - czyt. zanosić swój tyłek częściej przed komputer :P
- Katerina
- moja propozycja jest wciąż aktualna , hue hue :D
Przepraszam, jeśli kogoś
przez przypadek pominęłam ale śpieszy mi się by cieszyć ryj jak do każdego
napisze, że nowy rozdział
Osobna wiadomość do Amandy
i Kingi : Wasza rozmowa na GG przez opisy powala mnie na łopatki ! Pozwolę
sobie przytoczyć :
- Mam wenę !
- Kochana ! Ty zawsze masz
wenę
hahahahahahah ♥
No to jak dziewczynki !
Opijamy stary 2012 rok i módlmy się, by 2013 był pełny szczęścia, a - dla
pisarek - pełen weny ! Pijanego Sylwestra!
Kocham Was wszystkie
dziewczyny !
Do napisania niedługo !!!
P.S. Nigdy o was nie
zapomnę , ale mam też informację, że jeśli ktoś ma konto chomikuj to prosze o
nicki bo sama także mam i to także opóźnia moje pisanie bo czytam różne
opowiadania na chomiku :P
Oto mój chomik ;):
http://chomikuj.pl/Asia_Happy
http://chomikuj.pl/Asia_Happy