środa, 26 grudnia 2012

Rozdział XIV - Jesteś mi winny dziesięć dolców !


Perspektywa Belli :
            Wstałam – jak zawsze – wypoczęta po wieczornym masażu. Mhmm... Powoli zaczynałam sobie przypominać wszystko w szczegółach i nieświadomie oblizałam wargi jakbym, miała je zwilżyć tuż przed pocałunkiem z Edw... Cholera ! Bella, uspokój się !
            Zerknęłam na zegarek – 9:15 . Spoko. Odwróciłam głowę w stronę okna próbując przypomnieć sobie ważny szczegół wczorajszego dnia potem z powrotem zerknęłam na zegarek a następnie – ponownie – na okno i powtórzyłam to kilka razy. Kurwa ! Za dwie godziny mam randkę z Edwardem ! Jak z procy wleciałam do łazienki i pod prysznic. Muszę się pochwalić, że dziś nie jechałam na dywaniku. Chyba dziś oboje mamy jakiś dobry dzień z chodniczkiem czy coś... Boże ja myślę o dywaniku w ubikacji jak o koledze ! Może zaraz go pocałuje na przywitanie?! Już mi się chyba jebie w głowie … Ogarnęłam się – w miarę możliwości – i pewnym krokiem wstąpiłam pod moją oazę spokoju, Ziemię Obiecaną, raj na Ziemi... czytaj po prostu prysznic. W każdym razie... puściłam na siebie strumień ciepłej wody a ten  moczył całe moje ciało. Wzięłam z małej półeczki w kabinie moją myjkę i wlałam na nią pół żelu pod prysznic... No co?! Musiałam jakoś pachnieć, nie ? Dokładnie wyszorowałam całe moje ciało nie omijając nawet centymetra mojej jasnej skóry... Po tej cudownej i odprężającej czynności spłukałam z siebie już nie potrzebną pianę i chwyciłam szampon do włosów. Wlałam go na ręce a potem wtarłam w kudły i masowałam przez bite kilka minut. Gdy byłam pewne że włosy są idealnie wymyte wypłukałam je dokładnie. Po tym wyszłam spod prysznica. Następnie ruszyłam do szafeczki w której trzymałam moje zabawki do włosów i wyciągnęłam z niej suszarkę oraz prostownicę i usiadłam przy toaletce. Podłączyłam oba urządzenia do prądu i zaczęłam suszyć swoje długie włosy. Gdy były już całkowicie suche[sorki za powtórzenie – dop.aut.] zauważyłam, że moja czerwona prostownica już się nagrzała, więc zaczęłam warstwami je prostować. Zastanawiacie się zapewne dlaczego nie wyprostowałam ich od razu. Otóż... mam sentyment do tej prostownicy. Okej … dobra nie sentyment, ale … no ludzie ! Po prostu ją uwielbiam. Co prawda trzeba poczekać kilka minut aby się nagrzała ale mi to w ogóle nie przeszkadza – mogę w tym czasie robić takie rzeczy jak właśnie suszenie moich kłaków.
            Gdy były już proste niczym druty zrobiłam przedziałek z prawej strony i tak zostawiłam  -prosto i naturalnie. Mając jeszcze czas wyciągnęłam najgorszą damską torturę świata. Tak moi drodzy, nie mylicie się - chodzi mi o pęsetę. Wyrwałam nią kilka pojedynczych włosów spoza łuku brwiowego, które biorą się nie wiadomo skąd.
            Ponownie w ruch poszła moja maszynka do golenia i żel
            Noto teraz czas na makijaż ! Chwyciłam mój ulubiony tusz i pomalowałam nim rzęsy– optycznie się wydłużyły i pogrubiły. Powieki przykryłam ciemnym- prawie, że czarnym cieniem, a całe oko podkreśliłam czarną kredką obrysowując nią oko. Ponownie zerknęłam na zegarek – 10:45. Idealnie. Następnie nakremowałam nogi, uda, ramiona, dekolt oraz szyję i twarz. Oczywiście nie smarowałam się po to, by świecić się jak kula dyskotekowa - o nie! Po prostu uwielbiam zapach tego kremu i nie wyobrażam sobie dnia bez niego. Gdy w końcu balsam wchłonął w moje ciało chwyciłam swoje obcasy w rękę i zeszłam na dół. Tam czekało na mnie niebiańskie śniadanie zrobione przez miedzianowłosego Boga. Oczywiście ten mój matołek nie zobaczył mnie więc po prostu wskoczyłam mu na plecy krzycząc do ucha :
- Cześć Matołku !
- A kurwa! Ale wrzeszczysz! - zrobił naburmuszoną minę sadzając mnie na blacie. Dałam mu całusa w policzek i nagle cała jego złość wyparowała - magia !
            Teraz zwróciłam uwagę bardziej na jego wygląd zaczynając od góry. Oczywiście jego włosy były w wiecznym nieładzie. Zielone oczy  przenikały mnie na wskór. Pełne, różowe usta czekały na pocałunek i ... dobra lecimy dalej, bo się na niego rzucę...
            Ubrany był w niebieską, lekką koszulę. Dwa górne guziki były rozpięte ukazując kawałek jego cudownej klatki piersiowej, a rękawy niedbale podwinięte do łokci. Na nogach miał zwykłe ciemne jeansy a'la rurki.
- Odszczeliłeś się jak szczur na otwarcie kanałów - wyszczerzyłam się do niego.
- Bo ubieram się tam gdzie ty - odszczeknął i wystawił mi język. Prychnęłam.
            Zeskoczyłam ze stołu poprawiając sukienkę, która podsunęła się trochę do góry... Miałam nadzieję, że Edward tego nie widział. Spojrzałam w bok obserwując go kątem oka. Nadzieja matką głupich...
            Wskoczyłam na krzesło barowe i zaczęłam jeść moje niebiańskie tosty. Mhmm niebo w gębie! Chłopak przyglądał mi się z głupią miną
- No co ? - zapytałam plując się.
- Jesz jak świnia. - stwierdził sięgając do mojego policzka ręką. Poczułam dreszcz, który zawsze mi towarzyszy przy kontakcie fizycznym z Edwardem. Zielonooki starł z mojej twarzy masło, które nie było tylko na policzku ale także na podbródku i nosie. No co ? Głodna jestem no nie. Uczucie elektryczności znikło w chwili gdy Edward zabrał swoją dłoń z mojej twarzy.
            Po 'kulturalnym' zjedzeniu śniadania chłopak dosłownie wpakował mnie do samochodu. Gdy pytałam gdzie jedziemy on mówił - 'zobaczysz' albo 'poczekaj rzesz no niecierpliwe dziewczę!' - No dobra to drugie mówił gdy zaczęłam wypytywać go o to co dwie minuty i się wkurwił. W końcu zatrzymaliśmy się na parkingu obok... wesołego miasteczka! Ostatnim razem tam byłam mając 7 lat wraz z Esme. Pamiętam jak bałam się wsiąść na małego kucyka ale w końcu usadowiłam się tam wraz z... Esme ! Wyglądało to pewnie zabawnie ale ja czułam się bezpieczna. Gdy spojrzałam w lewo - na Edwarda ten tylko głupkowato się uśmiechnął. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam drzwi wysiadając i jednocześnie zabierając torebkę. Ramię w ramię weszliśmy za bramkę - Ed przepuścił mnie, jak na gentelmana przystało, w bramce a ja wykłócałam się z nim o cholerne karnety na jeden dzień. Nie będzie za mnie płacił do cholery jasnej !
- Edward ! Jestem kobietą ! Mnie się ustępuję! Och no weź! - rozejrzałam się - Popatrz tylko! Przez Ciebie się kolejka zrobiła! No wiesz co ! Wstydziłbyś się, wiesz? Do cholery mogę zapłacić za siebie ! - kobieta za ladą śmiała się z nas otwarcie. Świetnie! Ja chcę tylko kupić sobie cholerny karnet za 39,99$ Czy nie mogło być po prostu 40$ ? Fuknęłam wściekła na tą cenę. Och coś czuję, że zbliża się zespół przedmiesiączkowy...
            W końcu ustaliliśmy że on za mnie opłaci a ja mu to oddam w domu ( przystał na to tylko dla tego, że kolejka robiła się coraz dłuższa). Oczywiście ja chciałam zapłacić. Rzuciłam sprzedawczyni czterdzieści dolarów z pogardliwym 'reszty nie trzeba'. Kobieta prychnęła. Z dumnie uniesioną głową poszliśmy w stronę wejścia. No chyba go pojębało! Chłopak prowadził mnie prosto do ... domu strachów! No świetnie!
            Wyrywałam się ile mogłam! Serio! Nie moja wina, że on ... nie potrafi wybierać atrakcji ! O właśnie! No przecież ja bym wybrała chociażby te latające koniki. Są takie bezbronne ! I na pewno bardzo bezpieczne. Tęsknie spojrzałam w ich stronę zanim Ed pociągnął mnie do wagonika, który pochodził od tego cholernego domu! Małpa z niego! Zemszczę się! Wsiedliśmy i wagonik zaczął powolutku jechać. Przybliżyłam się mocniej do Edwarda i wtuliłam w jego prawy bok. Chłopak spojrzał na mnie, a ja wyszeptałam mu do ucha :
- Edwardzie zrobię wszystko tylko wypuść mnie z tego cholernego wagooooo - nie skończyłam bo wagonik szybko przyśpieszył przez co - jeśli to możliwe - jeszcze bardziej przytuliłam się do Edwarda. On natomiast obtoczył mnie tak, że moja głowa była tak jakby pod jego pachą - ale trochę niżej. Nie śmierdział potem tylko mocnym, męskim dezodorantem. Pachniał ... bezpieczeństwem. Ścisnęłam mocniej torebkę leżącą na moich kolanach.
            Nagle coś dotknęło mojej głowy. Nie mógł być to Edward, ponieważ jedną rękę miał owiniętą wokół mojego pasa i tam zakończoną, zaś druga trzymała moją dłoń i uspokajająca głaskał jej środek. Wystraszyłam się i pisnęłam na co chłopak zaczął się śmiać. Świetnie... Do końca wycieczki tuliłam się mocno do zielonookiego i miałam zamknięte oczy. Już jesteśmy - wyszeptał mi do ucha, a ja otworzyłam powieki. Ponownie byliśmy na otwartej przestrzeni, a ludzie przed nami czekali by wsiąść do kolejki, którą... zajmowaliśmy wraz z Edwardem. Pośpiesznie wysiadłam nie oglądając się za siebie. Ręce skrzyżowałam na piersi a głowę trzymałam uniesioną wysoko. Pewnie wyglądałam jak rozkapryszone dziecko...
- Czekaj ! - zawołał za mną aksamitny baryton. Nie odwróciłam się. - Bells, o co chodzi ?
- Do jasnej cholery po co mnie tam zabierałeś ?! I jeszcze się ze mnie śmiałeś ! Wiesz co... Wstyd ! - krzyczałam uświadamiając sobie, że naokoło nas zbiera się coraz więcej ciekawskich.             
                Pociągnęłam zaskoczonego chłopaka w stronę waty cukrowej. Zamówiłam jedną wielką. Zapłaciłam 3$! No! Facet zna się na rzeczy! 3$ a nie jakieś popieprzone 2,99$ i ciągłe pytanie 'masz centa?'. Uśmiechnęłam się do starszego pana za maszyną do robienia waty cukrowej, o której nazwie nie mam pojęcia. Mężczyzna odwzajemnił ten serdeczny gest. Pożegnaliśmy się z nim siadając na pobliskiej ławeczce. Śmiejąc i żartując zjedliśmy tę lepiącą się słodkość a jednocześnie bombę kaloryczną, ale po co przejmować się jakimiś tam kilogramami? No błagam! Nie będę liczyć kalorii jak głupia, no bo po co? Dla jakiegoś chłopaka? Jeśli naprawdę by mu na mnie zależało pokochałby mnie za wnętrze, a nie za cyferki na wadze czy wymiary w talii.
            Jeździliśmy na różnych karuzelach - od tych śmiesznych po te, od których można dostać zawału, bo nagle stoi za tobą jakiś kościotrup!* Słońce powoli już zachodziło - na mojej komórce widniała godzina 19:30 i wtedy Edward zaproponował ostatni już nasz cel w wesołym miasteczku - Diabelski Młyn. Zgodziłam się natychmiast - nigdy jeszcze nie byłam na takiej karuzeli.
            Z oddali już zauważyliśmy młodego chłopaka sprzedającego bilety i sprawdzającego karnety.
- Idę o dziesięć dolców, że chłopak będzie do Ciebie zarywał - rzucił luźno w moją stronę zielonooki. Zastanowiłam się chwilę nad jego słowami - warto? Przecież nie jestem do cholery chodzącą seks-bombą z napisem 'łatwa i wolna - zagadaj!' Nie każdemu facetowi się przecież podobam  - i dobrze! Faceci to frajerzy! No oprócz Edwarda, Jaspera, Emmetta, Carlisl'a!
- Przyjmuję zakład - powiedziałam pewna zwycięstwa.
            Podeszliśmy jak gdyby nigdy nic do widocznie zmęczonego kasjera. Ja szłam bliżej niego bo Ed tak chciał - nie można mu nie ulec , uhh Bello! Jesteś takim damskim pantoflarzem. Ofiara naszego zakładu spojrzała na mnie i niczym nie wzruszona sprawdziła karnet. Posłałam Edwardowi zwycięskie spojrzenie.
- Proszę, niech pani wsiada - powiedział otwierając małą bramkę przez którą każdy normalnie by przeskoczył. Kompletnie zignorował Edwarda, który odchrząknął na tyle głośno, by chłopak zwrócił na niego uwagę. Podniósł wzrok i oczy od razu mu się zaświeciły, a po zmęczeniu nie było śladu.
- Ta...Taa...Taak, pro... proszę pana ? W czym mogę służyć? W czymś pomóc? - czy tylko dla mnie dwa ostatnie zdania zabrzmiały dwuznacznie? Edward najprawdopodobniej nawet nie zauważył zmiany w zachowaniu... Ricka - tak brzmiało imię z plakietki. Miedzianowłosy podał mu karnet wciąż patrząc na mnie. Rick otworzył dla nas obu bramkę patrząc wciąż na Edwarda, a dokładniej na ... jego tyłek. Wsiedliśmy do wagonika - nie było to jak w London Eye - który zawsze chciałam odwiedzić, a mianowicie nie były to wielkie wagony po których można było swobodnie się poruszać lecz był to wagonik czteroosobowy. My zajęliśmy miejsca obok siebie. Rick opuścił na nas specjalne zabezpieczenie z góry desperacko ocierając się o koszulę Edwarda nie zauważając braku zainteresowania ze strony mojego przyjaciela... Czy tylko przyjaciela?
            Rick odszedł od nas.
- Boże... Koleś był ślepy! Ledwo na Ciebie spojrzał! Nawet nie zarywał do ... - nabuzował się Ed.
- To dlatego, że zarywał do Ciebie - przerwałam mu wystawiając język. Chłopak wytrzeszczył na mnie oczy.
- Co ? No chyba Ci się przyśniło. Nie patrzył na mnie w taki sposób! To facet był!
- Widocznie homoseksualista bądź biseksualista! Mam Ci tłumaczyć co to znaczy? - wywróciłam na niego oczami.
- Udowodnij! - W tym momencie maszyna się poruszyła a ja mechanicznie przyległam do boku Edwarda - nie było to trudne, ponieważ miejsce w wagoniku było ograniczone. Mimo wszystko chłopak tak jak na początku - w domu strachów ponownie mnie objął.
- Patrzył na Ciebie jak na ósmy cud świata! Kiedy opuszczał to śmieszne zabezpieczenie - w tym momencie dotknęłam ręką tej kupy metalu. - starał się o ciebie otrzeć w każdy możliwy sposób. Coś jeszcze? A tak! Patrzył Ci się na tyłek! - Tylko ja mogę to robić, chciałam dodać ale się powstrzymałam.
- Myślałem, że z tym ostatnim to ty - powiedział poruszając sugestywnie brwiami. Prychnęłam, gdy głowa opadła mi na jego ramie. On zaś obejmował mnie ramieniem wokół talii.
- Ale i tak jesteś mi winny dziesięć dolców - powiedziałam zadowolona przeciągając się co było trudne, bo wciąż byłam w ramionach Edwarda.
- No ale przecież... - zaczął się kłócić.
- Nie dyskutuj ze mną - powiedziałam prawie, że dzieląc słowa na sylaby. Chłopak zgorszony wydął wargi i podał mi pieniądze. Ja natomiast, z dumnie uniesioną głową wsunęłam ją do mojej torebki... potem się włoży do portfela...
            Siedzieliśmy tak bez słowa wpatrując się w tętniące miasto i zdając sobie sprawę, że wyjeżdżamy coraz wyżej - w międzyczasie dowiedziałam się, że jedno okrążenie trwa około godziny. Nagle oboje zauważyliśmy, że nad miastem zbierają się chmury - czarne i grube, ale tylko i wyłącznie deszczowe - nie zbierało się na burze, a jedynie deszcz. Siedząc po lewej stronie Edwarda sprawdziłam godzinę - jechaliśmy dopiero dwadzieścia trzy minuty. Nagle znikąd zaczął padać... niee , padać to złe określenie! Zaczęło lać jak z cebra! Gdzieś w oddali grzmiało ale byłam pewna, że do Miami burza nie dotrze. W mniej niż trzydzieści sekund byliśmy przemoczeni do suchej nitki! Spojrzałam na Edwarda, który był cholernie mokry. Jego lekko pognieciona koszula teraz idealnie przylegała do gładkiego i umięśnionego torsu, a jeansy przybrały odcień dużo ciemniejszy niż wcześniej, jego miedziane włosy były zlepione przez wodę i przybrały barwę ciemnego brązu. Rzuciłam okiem na swój wygląd. Dawniej proste włosy, teraz poskręcały się w loki i przykleiły do pleców, ramion i sukienki, która nie zmieniła swego koloru. Bogu dzięki za wodoodporny makijaż! Po nogach spływały lodowate kropelki wody, ale mimo wszystko nie było mi źle - byłam tu z najcudowniejszym facetem na świecie!
            Nagle, kompletnie bez powodu zaczęliśmy się śmiać. Dalej siedzieliśmy wtuleni w siebie i chichotając gdy ludzie z innych wagoników patrzyli na nas ja na wariatów. Obserwowaliśmy jak z ulewy zostaje lekka mżawka, by po chwili całkowicie zniknąć. Po minięciu około pięciu minut zaczęła się pojawiać tęcza - w Phoenix burza była rzadkim zjawiskiem pogodowym, więc wpatrywałam się zaczarowana w barwny łuk powstający na niebie wskutek załamania promieni Słońca w kroplach deszczu. Była piękna - kolory wyraźnie odznaczały się na szarawym niebie. Odwróciłam się w stronę Edwarda by podzielić się z nim moimi odczuciami na taki klimat, lecz zorientowałam się, że chłopak wpatrywał się we mnie z dzikimi oczami i lekko rozwartymi ustami. To mi wystarczyło. Pod wpływem chwili (a może nie?) rzuciłam się na niego z siłą taką, że wagonik lekko się zakołysał, i wpiłam się w jego wargi. Nie myślałam o jutrze - że jeśli mnie odrzuci, rano obudzę się zawstydzona mojego postępku i spłoszona będę unikać Edwarda - co jest niemożliwe, bo mamy wspólną łazienkę i balkon. Na Boga! My razem mieszkamy! Ku mojemu zaskoczeniu chłopak nie odrzucił mnie i nie zaczął na mnie wrzeszczeć, wręcz przeciwnie! Przyciągnął mnie do siebie mocniej - jeżeli to w ogóle możliwie, jedna ręka wędrowała po moich plecach a druga trzymała mnie za kark. Ja również nie byłam mu dłużna - oplotłam jego szyję niczym boa. Czułam, że on sam się uśmiecha - również powtórzyłam ten gest szczerząc się jak głupia i przerywając pocałunek z powodu braku tlenu. Oboje głośno oddychaliśmy, wręcz sapaliśmy. Oboje szczerzyliśmy się jak głupi do sera. Oboje spoglądaliśmy sobie w oczy. Oboje ponownie się przytuliliśmy...  Wtuliłam się w jego przemoczoną koszulę i zamknęłam oczy czując się bezgranicznie szczęśliwa i bezpieczna. To w takim miejscu, w takiej pozycji, z tą osobą mogłabym spędzić całe życie. Oplotłam ramiona wokół jego pasa.
            Edward także mocno mnie objął całując we włosy. Gdy przylgnął ustami do mojej głowy czułam jego uśmiech formujący się na ustach. W takich chwilach człowiek czuje się szczęśliwy. Ja tak właśnie miałam.
            Nagle ogarnęła mnie straszna myśl. A co jeśli on nie chce ze mną być? Co jeśli traktuje mnie jedynie jako 'przyjaciółkę z korzyściami' ? Co wtedy? Przerażona nie pytałam o to, co nas łączy. Te myśli odrzuciłam na drugi plan. Postanowiłam cieszyć się zasadą tu i teraz.
            Całując się i przytulając odbyliśmy tak resztę czasu na kolejce.
- Idziemy coś zjeść ? Głodna jestem - zajęczałam i jak na potwierdzenie zaburczało mi w brzuchu.
- Pewnie! Chodź, niedaleko jest McDonalds.
            Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w siną dal. No ok - może nie tak siną bo tylko do centrum miasta... Przez całą drogę Edward trzymał mnie za rękę - wciąż nie pytałam czym w końcu jesteśmy. Chłopak zaparkował pod restauracją z żółtym szyldem głoszącym McDonalds. Wysiedliśmy. Zielonooki ponownie złączył nasze dłonie i przepuścił mnie w drzwiach - mój gentelman ! Podeszliśmy w wolne miejsce w kolejce i myśleliśmy co wybierać. Tym razem chłopak stał za mną i opierał swoją głowę na moim ramieniu. Oboje śmiejąc się i żartując wybraliśmy HappyMeal. Ja w swoim zestawie miałam cheeseburgera, dużą cole, frytki oraz jabłuszko, a z zabawek wybrałam Sida. Edward natomiast wziął hamburgera, czekoladowego shake, nugetsy, jabłuszko i wybrał Diego jeśli chodzi o gadżety. Ze swoimi zamówieniami - kolorowymi, kartonowymi domkami podeszliśmy do wolnego stolika. Skonsumowaliśmy nasze posiłki śmiejąc się i wygłupiając.
- Sid się cały czas pluje i jest chudy jak szkapa ! - powiedział Edward tonem pięcioletniej dziewczynki, która przechwala się lepszą Barbie.
- Ale jemu chociaż nie wystają zęby! No może ma trochę dłuższe... ale na pewno ładniejsze od twoich !! - zaprotestowałam podobnym tonem wykłócając się.
- Sida są żółte - powiedział, wystawiając mi język. Zmrużyłam na niego oczy niczym wąż.
- Phi! Idę do łazienki - powiedziałam, odchodząc z dumnie podniesioną głową. W łazience było lustro na całą ścianę, więc z uśmiechem stwierdziłam, że włosy i sukienka są już suche, ale  moich prostych kłaków nici, zatem tylko przejechałam po nich palcami. Umyłam łapki i skierowałam się do drzwi. Z ciekawością zauważyłam, że Edward pisał do kogoś sms'a po cichu - na ile cicho da się iść w obcasach - podeszłam do niego i zerknęłam mu przez ramię. Właśnie wysyłał sms'a do... Alice!
- Hej! - wyszeptałam mu do ucha zmysłowym głosem, na co ten podskoczył. Telefon został schowany do kieszeni w jego jeansach.
            Rozglądnęłam się po McDonaldzie i spostrzegłam że na przeciwko, na moim miejscu siedziała jakaś wypudrowana blondyna z niemałym dekoltem. Nie mogłam nic powiedzieć o jej dolnym stroju, ponieważ był zakryty stolikiem.
- W czymś mogę pomóc? - spytałam zaskoczona jej obecnością. Dziewczyna pokiwała głową oblizując usta gdy patrzyła na Edwarda. Ten też dopiero ją spostrzegł. Widocznie był za bardzo zaaferowany swoją komórką. Teraz oboje spoglądaliśmy na nieznaną dziewczynę.
- Chcę jego - powiedziała wskazując na Edwarda i ponownie oblizując wargi.
- Za późno, już jest mój - powiedziałam z triumfalnym uśmiechem.
- Tylko jedna noc... - prosiła.
- Wypierdalaj! - krzyknęłam rozdrażniona jej postawą. Dziewczyna szybko się uwinęła widząc mój wyraz twarzy. - Wrrrr! - warknęłam padając bokiem na kolana Edwarda i dając mu buziaka w usta. Jak korzystać to na całego ! Poza tym on nie protestował.
- Wracamy ? - spytałam.
- Jestem twój ? - odpowiedział pytaniem pomijając, że w ogóle coś mówiłam. Faceci !
- Chodź już! - wkurzyłam się no! Skąd mam wiedzieć czy on chce być mój? Czy ja chcę być jego? To proste - pewnie, że tak! Ale co z nim ?
- No dobra, ale się nie wywiniesz od odpowiedzi! - powiedział wstając.
            Razem ruszyliśmy do samochodu. Do domu dojechaliśmy w miarę szybko - mimo, że Miami to niezbyt spokojne miasto. Śpiewaliśmy piosenki, śmialiśmy się, ale była też komfortowa cisza, która była... komfortowa!
            W końcu podjechaliśmy pod nasz dom. Coś mi w nim nie pasowało. Zmrużyłam oczy na budynek. Ponownie z Edwardem chwyciliśmy się za ręce i krok w krok weszliśmy do domu. Coś mi nie pasowało po prostu! Zdenerwowana przed wejściem do salonu puściłam rękę zielonookiego. Przeszliśmy przez próg, a tam .... 

* Zawał serca w wieku 10 lat gdy wujek wpakował mnie do domu strachu do kolejki [ Chorzów ] wyjeżdżamy tak jakby na powietrze na pierwszym piętrze a za nami kościotrup 

Jeśli ominęłam jeszcze jakąś gwiazdkę to piszcie ;) 

Przepraszam za błędy ale tylko 14 lat mam i trójeczkę z polskiego - wiem, cięnka jestem :D   
P.S. Czy tylko ja marzę o pocałunku z ukochanym na diabelskim młynie na który nigdy nie wsiąde ? :D 

Chyba każdy skapował o co chodzi z Sidem i Diego, nie ? Jeśli nie to zdjęcie : 
 http://images2.fanpop.com/image/photos/9800000/Sid-and-Diego-ice-age-2-the-meltdown-9855640-700-525.jpg
_________________________________________________________________________

I jak się podoba?
Okej, wyjaśniam.
Wiem, nie było mnie długo... *martwa cisza* bardzo długo... Trudno mi się pisało ten rozdział, ale mam dla was myślę, że miłą wiadomość ! Zrobiłam plan rozdziałów i zaplanowałam przyszłe, całe 14 ;)
Przepraszam, że tak długo mnie nie było - szkoła i nadrabianie to jedno, dodatkowo miałam lekkie problemy w rodzinie, które wczoraj się rozwiązały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
To nie tak, że nie zamierzałam napisać rozdziału - a broń Boże ! Starałam się na mnóstwo okazji! Między innymi na 16 listopada - premierę Przed Świtem cz.2 ! Oglądałyście ? O jejku ! Ja byłam taka wzruszona! Jeszcze ta wizja ! Wrr ! Jak wam się podobało ?
Obiecałam sobie, że dodam rozdział na święta - specjalnie dla Oliwi, która mnie ciągle męczyła pytaniami o rozdział :D
Co do rozdziału... Nie jest długi - bo przenoszę część na następny - już 15. rozdział.  
Przepraszam jeszcze, że nie skomentowałam wszystkich waszych rozdziałów na blogach , będę to nadrabiać ;) Na razie nadrobiłam tylko everybody-hurts ale niedługo mam ferie , jako, że jestem z małopolski i startujemy jako pierwsi co jest chujowe ale trudno . w każdym razie ferie zapowiadają się siedzeniem w domu więc będę nadrabiać dziewczyny ! Piszcie jak wam minęły święta i mikołajki - co dostałyście i ile kg więcej ? :D Ja się boję sprawdzać :P

No to może ja do dedykacji już przechodzę , co ?
Okej zaczynamy !

- Rosa - już jest , jako pierwszy :D Musiało mi się coś tam pojebać w komentarzach :P I w głowie też, ale to już pomińmy :P
- Katie ! - dziękuje Kochanie za wspieranie mnie! Szkoda, że ostatnio tak się mijamy na GG * pociąga noskiem* I tak wiesz, że Ciebie kocham :** P.S. Cieszę się, że dobrze całuję, uważaj bo się czerwona zrobię :P
- Vika - hue hue :D Powodzenia w szkole powiadasz? Ja się Ci muszę pochwalić, że nawet z matmy mam moją trójeczkę ♥ Wyciąganą ale jednak trójeczkę ! Ouu jeaaa ! Cieszę się, że moja wyobraźnia nie szwankuje i Ci się podobają te historię. Zapomniałam dodać, że jedną historię przerobiłam z internetu za co ogromnie przepraszam i była to bodajże historia Emmetta, reszta jest wymysłem mojej 'zdrowej' główki :D
- Wampirzyca Magda - dawno nie pisałyśmy *smutna * trzeba to nadrobić Słoneczko ;) Dziękuje za pomoc w szablonie , twojego bloga niedługo nadrobię ;) Bella nie miała kasku jak jechała , hue hue :D A że ja w mieście mieszkam , takim wsiowym mieście ale mieście i nie mam gdzie zjechać na sianie z dwóch powodów - nie mam siana - po drugie - sąsiedzi by na mnie dziwnie patrzyli :P
- Rose - Mam nadzieję, że cierpliwość będzie Ci jeszcze ze mną służyć xDD
- Paulineee - Już wszystko wiadomo jak widać ;) Mam nadzieję, że ten rozdział się podoba mimo, iż pisałam go ... bardzo długo xDd
- agusia1899 - Nie chcę być anonimowa, chcę być jak najbliżej was  - tak blisko jak pozwala nam internet ale nie wiem w jaki sposób chciałabyś mnie poznać - mam się opisać, chcesz facebooka, GG ? Czekam na propozycję ;) P.S. Nigdy was nie zostawię ! Za bardzo was wszystkie kocham dziewczyny ! ;*
- Bells Cullen-Swan - Jakie późno ? Zawsze czekam na twojego komentarza :P Jeśli chodzi o pierogi to jestem zbyt głodna by oddawać , a w szczególności te mojej babci , hueheu :P
- małami - Cieszę się, że wróciłaś ;) bo ostatnio to chyba tylko na onecie pisałaś :D
- Pepsi17 - Prędkość światła powiadasz :D Mam nadzieję, że ten czas oczekiwania na rozdział nie bardzo się wydłużał :P Niedługo nadrobię zaległości na twoim blogu ;)
- Alice Cullen-Whitlock - Oczywiście, że mogę informować na blogu ;) Mam do Ciebie wielką prośbę, mogłabyś wyjaśnić - jak dziecku - dokładnie o co chodzi z tą nominacją do bodajże Liebster Award :D Kompletnie nie wiem o co chodzi - wiem, tępa jestem :P Co do twojego bloga to masz piękny wystrój ♥
- Beata - no i proszę :P Rozdział także dla ciebie ;) Postaram się dodawać trochę częściej rozdziały - czyt. zanosić swój tyłek częściej przed komputer :P
- Katerina - moja propozycja jest wciąż aktualna , hue hue :D

Przepraszam, jeśli kogoś przez przypadek pominęłam ale śpieszy mi się by cieszyć ryj jak do każdego napisze, że nowy rozdział

Osobna wiadomość do Amandy i Kingi : Wasza rozmowa na GG przez opisy powala mnie na łopatki ! Pozwolę sobie przytoczyć :
- Mam wenę !
- Kochana ! Ty zawsze masz wenę
hahahahahahah ♥  

No to jak dziewczynki ! Opijamy stary 2012 rok i módlmy się, by 2013 był pełny szczęścia, a - dla pisarek - pełen weny ! Pijanego Sylwestra!

Kocham Was wszystkie dziewczyny !

Do napisania niedługo !!!

P.S. Nigdy o was nie zapomnę , ale mam też informację, że jeśli ktoś ma konto chomikuj to prosze o nicki bo sama także mam i to także opóźnia moje pisanie bo czytam różne opowiadania na chomiku :P

Oto mój chomik ;)

http://chomikuj.pl/Asia_Happy