czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział IV - Dzień jak codzień

Bella :
           
            Obudziłam się już koło domu Cullenów, a teraz także mojego. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia względem Edwarda. A co jeśli on ma dziewczynę? To właśnie w tamtym momencie ją zdradził! Ale ze mnie wredna suka! Ale z drugiej strony nie protestował, i jeszcze oddawał pocałunek! Nie wiem, będziemy musieli sobie to wytłumaczyć… Ale to potem!
- Zbierajcie tyłki z auta! Idziemy grać w butelkę! – Wykrzyknęła z entuzjazmem Alice i pobiegła do domu, aż się za nią kurzyło. Jazz westchnął i poszedł za nią.
            My tymczasem powoli wyszliśmy z auta, wzięliśmy kilka pudełek pizz i alkohol, a następnie poszliśmy do domu, a dokładnie do mojego pokoju. Sama nie wiem czemu, ale co tam!
            Po 10 minutach wszyscy siedzieliśmy w kółku z piwem w ręce. Po mojej prawej siedział Edward, a po lewej- Rose. Naprzeciwko mnie za to była Al, Emm i Jazz.
- No to zaczynamy. Bella kręci bo jest tu nowa. – powiedział podniecony Emm.
- Ej, ale wam chodzi normalnie o prawdę i wyzwanie, no nie ? – zapytałam lekko spanikowana. Przecież nie będę całować czyjegoś chłopaka. No chyba, że Ed’a.
- No ba! A co myślałaś, że będziemy się całować? – zapytała chichocząca Rose.
- Nie, jasne, że nie- skłamałam. – Okej, zaczynamy –powiedziałam prędzej do siebie niż do reszty. Wzięłam i zakręciłam butelką. Wypadło na… Emm’a. Na moją twarz wstąpił złośliwy uśmieszek.
- A więc Emm… Prawda czy wyzwanie.
- Ouu Bejbe*, pyt…wyzw…pyt…wyzw…pytanie!  - powiedział wreszcie po zastanowieniu
- Zaliczyłeś trójkącik? – zapytałam.
- No … no … no tak – wybąkał cichutko Emm, niczym pięcioletnie dziecko, które tłumaczy się przed matką o zbicie ulubionego wazonu. Chciało mi się śmiać z jego miny, ale się powstrzymałam. Wszyscy chichotali, Nawet Rose! – Dobra, dość naśmiewania się ze mnie! Tera ja! – powiedział głośno zażenowany Misiek. Zakręcił butelką i wypadło na … Edwarda.
- Ed! Ile zaliczyłeś w tym tygodniu lasek? – zapytał. Udawałam, że jest to mi  obojętne, ale w środku bardzo czekałam na odpowiedź.
- Yyy … no cztery – powiedział niepewnie miedzianowłosy zerkając na mnie. Przypominam, że dziś jest PIĄTEK! Czyli wykorzystuje dziewczyny, czy po prostu szuka tej jedynej? Sama nie wiem. Trochę smutno mi się zrobiło z tego powodu, bo nie będziemy mogli być razem… no chyba, że na jedną noc i w łóżku… Boże… Swan, o czym ty myślisz?! Nigdy nie będziesz z takim cudownym facetem w związku! – zbeształam się w myślach. Nagle coś sobie przypomniałam.
- Hej! A mogę wiedzieć ile wy macie lat? – zapytałam przerywając grę.
- Hmm… - zaczęła Alice. – Ja mam 18 lat i mieszkam razem z Jazz’em niedaleko, on jest rok starszy – ma 19 lat. Rose i Emm mają po 19 lat i także mieszkają niedaleko. No, a Ed jest w twoim wieku. W czerwcu skończył 17 lat. – dokończyła.
- Ale myślałam, że wszyscy mieszkacie tutaj – powiedziałam pewna.
- Mieszkaliśmy, ale się wyprowadziliśmy – odpowiedziała tym razem Rose. -  Nie chcieliśmy siedzieć Carlislowi i Esme na głowie, a poza tym mamy całkiem blisko mieszkania. Ale i tak tu spędzamy większość czasu. Mamy tu nawet własne pokoje – zakończyła wyszczerzona blondynka.
- Aha – taa Bello, bardzo inteligentna odpowiedź
            Graliśmy tak jeszcze ze dwie godziny. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie zapytał mnie o chłopaka. Każdy wypił po dwa piwa i zjadł po kilka kawałków pizzy. Potem oglądaliśmy film dopóki dwie zakochane pary poszły do swoich mieszkań, a Ed do swojego pokoju. Ja przebrałam się w swoją piżamkę, którą była koszula nocna na cienkich ramiączkach, a dekolt był wykończony czerwoną falbanką. Dodatkowo była odcinana pod biustem czerwoną tasiemką. Tak ubrana poszłam spać. A śnił mi się zielonooki przystojniak…


Następnego dnia wstałam wcześnie, było przed szóstą. Obudziło mnie promienie słoneczne, które wpadały przez drzwi mojego wielkiego balkonu. Postanowiłam, że przygotuję dziś wszystkim śniadanie. Wstałam i poszłam do ubikacji. Bardzo korciło mnie, aby zobaczyć co jest po drugiej stronie drzwi, ale gdy wyobraziłam sobie, że to pokój Carlisla i Esme to od razu odpuściłam. Zdjęłam z siebie moją koszulę nocną i weszłam pod prysznic. Ciepła woda trochę mnie orzeźwiła. Gdy wyszłam założyłam czystą białą bieliznę. Ogółem dziś postawiłam na prostotę. Założyłam czarną bokserkę do której dodałam jeszcze kremową spódniczkę z koronkowymi falbankami. Zamiast szpilek i obcasów założyłam na płaskiej podeszwie czarne rzymianki. Zero makijażu. Zero biżuterii. 100% naturalność. Włosy spięłam w luźniejszego warkocza. Wszystko komponowało się świetnie. Wyszłam z łazienki z uśmiechem na ustach. Dotarłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Postawiłam na naleśniki z czekoladą. Moja specjalność. Po dwudziestu minutach pichcenia zauważyłam, że moja nowa rodzina zaczęła się zbierać w kuchni. Najpierw wszedł Carlisle, a tuż za nim, krok w krok Esme i Edward. Na widok tego ostatniego serce zabiło mi szybciej.
- Mmm… Jak ślicznie pachnie… -rozmarzyła się Esme. – Nie musiałaś… - powiedziała z czułością w oczach.
- Ależ to żaden problem, wręcz przeciwnie- sama przyjemność. A teraz siadać i wcinać!-  zakomunikowałam zebranym jak w wojsku. Oni przystawili sobie kant dłoni do czoła i jak w wojsku oderwali ją od twarzy i krzyknęli:
- Tak jest, ser ! – zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Po uspokojeniu zasiedliliśmy do posiłku i jedliśmy. Całkiem dobrze mi poszło śniadanie.
            I tak minęło nam niecałe dwa tygodnie. Lepiej poznałam się z Rose, All, Emm’em, Jazz’em no i oczywiście Edwardem. Esme i Carlisle zastępują mi rodziców, których tak naprawdę nigdy nie miałam. W między czasie zakupiłam samochód – wiśniowy Lexus Cabrio. Poza tym z Edwardem jeszcze nie rozmawiałam na temat naszego pocałunku. Widocznie obydwaj nie mamy odwagi. Na dodatek dowiedziałam się, że tajemnicze drzwi w łazience należą do… zielonookiego! Mamy wspólną ubikację, a także balkon. Ja się tam nie sprzeczałam… Mnie tam to bardzo odpowiadało… Nadszedł pierwszy września…

*Ouu Bejbe – moje ulubione powiedzonko ostatnio. Prawie do każdego tak mówię. Wiem, że powinno pisać „Baby”, ale ja chciałam bejbe i będzie tak! xDD .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz