W poprzednim
rozdziale :
„Nagle
usłyszeliśmy … „
Perspektywa Edwarda :
Nagle
usłyszeliśmy przesłodzone i cukierkowe Cześć
Sharon ! Od
strony drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy w tamtym kierunku i zamarliśmy.
W drzwiach stała Tanya! Ta suka! Obiecałem, że ją dorwę...
Wstałem ze stołka i zacząłem się wydzierać :
- Ty jebana suko! I ty masz czelność się tu kurwa pokazywać?! Jak ci nie wstyd ?! Co, myślisz, że jak masz dwumetrowe szpony, dziesięć kilogramów tapety na tym pysku i jakieś kukuryku na głowie to co? Rządzisz? Jesteś fajna? Otóż nie! Jesteś zwykłą zeszmaconą dziwką! Każdy w szkole uważa cię za łatwą co zresztą potwierdzone zostało na imprezie gdy obciągałaś Mike'owi ! I …
- Oh.... Edieee ! - zajęczała podchodząc bliżej. - Ja tu jestem ze względu na ciebie. Ja cię kocham! Bardziej od różowego! Serio! - moi przyjaciele zaczęli się śmiać – Czego się padalce śmiejecie ? - Nie wytrzymałem i wyrwałem się do przodu.
W
mgnieniu oka zjawili się przy mnie Em, Jazz i Pit. Trochę się
wyrywałem ale przyszła mi do głowy jedna myśl :Ogarnij
się! Nie chcesz bić dziewczyny ! Wiesz o tym! Nie pozwól by ona
cię sprowokowała! Nie poddawaj się
krzyczały moje myśli. No i cóż mogłem powiedzieć? Miały racje!
- Dla ciebie Edward! Jeśli nie chcesz mieć obitej mordy to radzę ci w tej chwili wyjść – powiedziałem spokojnie nie patrząc na nią, a na punkt nad jej 'włosami' Pewnie były tak wiele farbowane, że nawet nie pamięta swojego naturalnego koloru... - od dziś jesteś dla mnie nikim! Wypierdalaj ale to już! - huknąłem.
- Ależ Eddi... Edwardzie! Przecież ta dziwka – tu wskazała Belle dłonią – nam tylko przeszkadza. Ona jest niczemu nie warta – Tym razem chłopacy nie potrafili mnie już powstrzymać. Wyrwałem się, a dziewczyna momentalnie obróciła się i zaczęła uciekać. Swoją drogą pogubiła szpilki. Za mną wybiegła Alice.
- -Edward! Zostaw tą szmatę! Bella!!!! - krzyknęła, a ja momentalnie się zatrzymałem. Dopadnięcie dziwki było tylko kwestią czasu,a Bella była najważniejsza ! Zacząłem się wracać.
- Co jest? - zapytałem spanikowany.
- Nic... Ale przynajmniej cię powstrzymałam. - momentalnie się obróciłem, ale Tanyi już nie było na korytarzu a ja nie zdołałbym jej już dogonić. Posłałem Alice mordercze spojrzenie. Wchodząc do sali spojrzałem na Sharon. Siedziała na łóżku z otwartymi ustami. Posłałem jej krzywe spojrzenie. Niech wie, że już nie powinna się odzywać.
Usiadłem na stołku od strony
okna – tak jak pierwszego dnia. Nic się od tego czasu nie
zmieniło. I tak jak pierwszego dnia położyłem głowę obok jej
brzucha i przymknąłem powieki. Nie wiedząc kiedy zasnąłem.
Po pewnym czasie obudziłem się
wypoczęty. Nie było już naszych przyjaciół a jedynie Sharon i
Elisa, które spały. Zauważyłem na stoliku nocnym kopertę.
Wziąłem ją do ręki i otworzyłem. W środku był list :
Drogi Edwardzie,
Przysnęło ci się, a my
nie chcieliśmy cię budzić a było już późno. Ale mniejsza o to.
Przyjdziemy rano koło siódmej.
Do zobaczenia ;)
Przyjaciele
No tak. Znów tu zasnąłem. To
już drugi raz. Spojrzałem na Belle. Wciąż się nie ruszała.
Westchnąłem. Chwyciłem jej dłoń a swoją drugą pogłaskałem ją
po policzku. Ponownie westchnąłem. Chciałem, aby się obudziła.
Miałem jej tyle do opowiedzenia !
Pochyliłem się ku jej ucha i
zacząłem szeptać :
- Bello... Proszę... Obudź się... Nie rób mi tego... Błagam Cię... Pro... -zamarłem gdy poczułem ucisk na dłoni. Spojrzałem w tamtą stronę i nie mogłem się posiąść z radości! Zacisnęła swoje kruche palce na mojej dłoni! - Słyszysz mnie! Dziękuje! Jesteś … - znów przerwałem, ponieważ jej powieki delikatnie zaczęły się unosić. Na początku mrugała starając się przyzwyczaić do ciemności. W końcu otworzyła swoje brązowe oczy. Były zamglone ale i tak piękne. Jesteście ciekawi, jak to możliwe, że widzę tyle szczegółów? Otóż... Lampka była zaświecona. Ale mniejsza o to.
- E...E...Ed...Edward ? - zapytała.
- Taak ? - odpowiedziałem pytaniem.
- Ile śpię?
- Dokładnie ? Dziesięć...
- Godzin. Spooko – powiedziała przerywając mi
- Nie Bells, dziesięć dni.
Dziewczyna otworzyła szeroko
usta i opadła na poduszki – nawet nie zauważyłem, że się
podniosła!
- Poczekaj pójdę po lekarza... - powiedziałem wstając. Dziewczyna delikatnie chwyciła moją rękę.
- Nie... Edwardzie nie idź. Nie zostawiaj mnie teraz samej... Nie zostawiaj... Proszę... - mamrotała brunetka pod nosem.
- Wyśpij się Bells. Jak się obudzisz nadal tu będę. Spokojnie. - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie blado po czym zamknęła powieki a jej oddech jak i serce miało swój miarowy rytm. Szczęśliwy położyłem głowę tam gdzie zawsze – koło jej brzucha. Dobranoc Bells – pomyślałem przed zaśnięciem. Kiedy odpływałem byłem pewny, że na mych ustach był uśmiech...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz