czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział IX - Ogarnij się !

W poprzednim rozdziale :
Nagle usłyszeliśmy … „


Perspektywa Edwarda :

Nagle usłyszeliśmy przesłodzone i cukierkowe Cześć Sharon ! Od strony drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy w tamtym kierunku i zamarliśmy. W drzwiach stała Tanya! Ta suka! Obiecałem, że ją dorwę... Wstałem ze stołka i zacząłem się wydzierać :
  • Ty jebana suko! I ty masz czelność się tu kurwa pokazywać?! Jak ci nie wstyd ?! Co, myślisz, że jak masz dwumetrowe szpony, dziesięć kilogramów tapety na tym pysku i jakieś kukuryku na głowie to co? Rządzisz? Jesteś fajna? Otóż nie! Jesteś zwykłą zeszmaconą dziwką! Każdy w szkole uważa cię za łatwą co zresztą potwierdzone zostało na imprezie gdy obciągałaś Mike'owi ! I …
  • Oh.... Edieee ! - zajęczała podchodząc bliżej. - Ja tu jestem ze względu na ciebie. Ja cię kocham! Bardziej od różowego! Serio! - moi przyjaciele zaczęli się śmiać – Czego się padalce śmiejecie ? - Nie wytrzymałem i wyrwałem się do przodu.
W mgnieniu oka zjawili się przy mnie Em, Jazz i Pit. Trochę się wyrywałem ale przyszła mi do głowy jedna myśl :Ogarnij się! Nie chcesz bić dziewczyny ! Wiesz o tym! Nie pozwól by ona cię sprowokowała! Nie poddawaj się krzyczały moje myśli. No i cóż mogłem powiedzieć? Miały racje!
  • Dla ciebie Edward! Jeśli nie chcesz mieć obitej mordy to radzę ci w tej chwili wyjść – powiedziałem spokojnie nie patrząc na nią, a na punkt nad jej 'włosami' Pewnie były tak wiele farbowane, że nawet nie pamięta swojego naturalnego koloru... - od dziś jesteś dla mnie nikim! Wypierdalaj ale to już! - huknąłem.
  • Ależ Eddi... Edwardzie! Przecież ta dziwka – tu wskazała Belle dłonią – nam tylko przeszkadza. Ona jest niczemu nie warta – Tym razem chłopacy nie potrafili mnie już powstrzymać. Wyrwałem się, a dziewczyna momentalnie obróciła się i zaczęła uciekać. Swoją drogą pogubiła szpilki. Za mną wybiegła Alice.
  • -Edward! Zostaw tą szmatę! Bella!!!! - krzyknęła, a ja momentalnie się zatrzymałem. Dopadnięcie dziwki było tylko kwestią czasu,a Bella była najważniejsza ! Zacząłem się wracać.
  • Co jest? - zapytałem spanikowany.
  • Nic... Ale przynajmniej cię powstrzymałam. - momentalnie się obróciłem, ale Tanyi już nie było na korytarzu a ja nie zdołałbym jej już dogonić. Posłałem Alice mordercze spojrzenie. Wchodząc do sali spojrzałem na Sharon. Siedziała na łóżku z otwartymi ustami. Posłałem jej krzywe spojrzenie. Niech wie, że już nie powinna się odzywać.
Usiadłem na stołku od strony okna – tak jak pierwszego dnia. Nic się od tego czasu nie zmieniło. I tak jak pierwszego dnia położyłem głowę obok jej brzucha i przymknąłem powieki. Nie wiedząc kiedy zasnąłem.

Po pewnym czasie obudziłem się wypoczęty. Nie było już naszych przyjaciół a jedynie Sharon i Elisa, które spały. Zauważyłem na stoliku nocnym kopertę. Wziąłem ją do ręki i otworzyłem. W środku był list :

Drogi Edwardzie,
Przysnęło ci się, a my nie chcieliśmy cię budzić a było już późno. Ale mniejsza o to. Przyjdziemy rano koło siódmej.
Do zobaczenia ;)
Przyjaciele
No tak. Znów tu zasnąłem. To już drugi raz. Spojrzałem na Belle. Wciąż się nie ruszała. Westchnąłem. Chwyciłem jej dłoń a swoją drugą pogłaskałem ją po policzku. Ponownie westchnąłem. Chciałem, aby się obudziła. Miałem jej tyle do opowiedzenia !
Pochyliłem się ku jej ucha i zacząłem szeptać :
  • Bello... Proszę... Obudź się... Nie rób mi tego... Błagam Cię... Pro... -zamarłem gdy poczułem ucisk na dłoni. Spojrzałem w tamtą stronę i nie mogłem się posiąść z radości! Zacisnęła swoje kruche palce na mojej dłoni! - Słyszysz mnie! Dziękuje! Jesteś … - znów przerwałem, ponieważ jej powieki delikatnie zaczęły się unosić. Na początku mrugała starając się przyzwyczaić do ciemności. W końcu otworzyła swoje brązowe oczy. Były zamglone ale i tak piękne. Jesteście ciekawi, jak to możliwe, że widzę tyle szczegółów? Otóż... Lampka była zaświecona. Ale mniejsza o to.
  • E...E...Ed...Edward ? - zapytała.
  • Taak ? - odpowiedziałem pytaniem.
  • Ile śpię?
  • Dokładnie ? Dziesięć...
  • Godzin. Spooko – powiedziała przerywając mi
  • Nie Bells, dziesięć dni.
Dziewczyna otworzyła szeroko usta i opadła na poduszki – nawet nie zauważyłem, że się podniosła!
  • Poczekaj pójdę po lekarza... - powiedziałem wstając. Dziewczyna delikatnie chwyciła moją rękę.
  • Nie... Edwardzie nie idź. Nie zostawiaj mnie teraz samej... Nie zostawiaj... Proszę... - mamrotała brunetka pod nosem.
  • Wyśpij się Bells. Jak się obudzisz nadal tu będę. Spokojnie. - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie blado po czym zamknęła powieki a jej oddech jak i serce miało swój miarowy rytm. Szczęśliwy położyłem głowę tam gdzie zawsze – koło jej brzucha. Dobranoc Bells – pomyślałem przed zaśnięciem. Kiedy odpływałem byłem pewny, że na mych ustach był uśmiech...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz