czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział VIII - Edward Cullen we własnej osobie !

Perspektywa Edwarda :

Nie mogłem w to kurwa uwierzyć! Suka-siostra Tanyi wyszarpnęła moją dłoń z dłoni Belli [sory za powtórzenie z tą dłonią :D – dop.aut. ] i sama ją teraz chwyciła. Wyszarpnąłem z całej siły rękę tak mocno, że usłyszałem jej strzelające knykcie…
  • Wypierdalaj dziwko jebana! – krzyknąłem na tyle głośno aby nie usłyszał mnie personel.
Dziewczyna szybko spierdoliła na łóżko – i dobrze bo nie miałem zamiaru zostać damskim bokserem… Spojrzałem jeszcze na Elise – nie zwracałem wcześniej na nią uwagę więc bałem się, że zasnęła a ja ją przez przypadek obudziłem. Na szczęście dziewczyna nie spała – w rękach trzymała książkę lecz spojrzenie miała skierowane we mnie. Pokiwała delikatnie głową i uśmiechnęła się. Odwzajemniłem gest. Ona rozumiała. Może nawet się z nią zakoleguje? Dziewczyna wydaje się miła. Broń Boże nie chodzi mi o to, aby zaciągnąć ją do łóżka tylko po prostu … mieć z kim porozmawiać gdy Bells będzie nieprzytomna. Spojrzałem na brunetkę. Pochyliłem się ku niej i swoimi wargami lekko drasnąłem jej ucho i szepnąłem…



Perspektywa Belli :

Byłam taka … pusta. No dobra – może nie ja ale moja głowa... To było takie dziwne...
Nagle zaczęłam sobie wszystko przypominać…
Śmierć Renee, przeprowadzka do Miami, ponowne spotkanie Esme, poznanie Carlisla, impreza, poznanie przyjaciół – Al, Rose, Emmetta, Jaspera i … Edwarda – tu moje serce zaczęło szybciej bić – Spędzenie dwóch tygodni na oglądaniu filmów i innych ‘zabawach’ , nowa szkoła, poznanie klonów, przygotowywanie do imprezy i Rosalie i Alice, impreza, magiczny taniec z Edwardem, Mike i Tanya… - zaczęłam przypominać sobie coraz więcej… - chwila załamania, rozmowa z Tanyą i jej nieudanymi sobowtórami… - a potem? – pamiętam tylko ból w poszczególnych częściach ciała. Na początku była to ręka, potem brzuch, kręgosłup, głowa oraz kark. Tak mi się wydaje…
Nagle poczułam delikatny dotyk na dłoni... Delikatniejszy niż muskanie skrzydeł motyla. Równie delikatna dłoń równocześnie pogłaskała mnie po policzku. I nagle... ktoś wyrwał mi z tego cudownego uścisku moją rękę! Zaraz po tym usłyszałam...
- Wypierdalaj dziwko jebana! - taaa, to był męski głos. Głos, który doskonale znałam... i nagle ! Edward! On tu jest! Ogarnęłam swój umysł i zrozumiałam, że moja najdelikatniejsza dłoń to tak naprawdę dłoń Eda ! Byłam chyba najbardziej szczęśliwą dziewczyną pod słońcem. Po chwili poczułam jego ciepły oddech na szyi, ustach, policzku, powiekach, skroniach, włosach... aż w końcu doszedł do ucha by wyszeptać cicho :
- Bello, obudź się. Błagam, zrób to dla mnie. Otwórz oczy, ściśnij moją dłoń jeśli mnie słyszysz, błagam... - raz po raz szeptał. A ja tak bardzo starałam się to zrobić! Jeden uścisk dłoni... Jedna powieka... No Bello! Dawaj! Musisz to zrobić... Dla siebie... Dla Edwarda... Niestety... Nie dałam rady. Poczułam, że odpływam.
Perspektywa Edwarda :

Szeptałem jej do ucha – miałem nadzieję, że to pomoże, lecz niestety – nic takiego się nie stało. Tak bardzo pragnąłem, aby uścisnęła moją dłoń, otworzyła oczy... Cokolwiek! Bylebym wiedział, że jest ze mną obecna nie tylko ciałem ale także i duchem.
Byłem pewny że nie pojadę teraz do domu – byłem bardzo nieskoncentrowany, a w takim stanie nie powinno się jeździć samochodem. Poza tym byłem bardzo zmęczony doznaniami z całego dnia dlatego odsunąłem delikatnie krzesło do tyłu i położyłem głowę obok brzucha Belli, tak, że moje ręce były pod głową. W takiej pozycji zasnąłem....


10 Dni później

Minęło równe dziesięć dni. Tylko dziesięć – aż dziesięć. Dziesięć dni, dwieście czterdzieści godzin i czternaście tysięcy czterysta sekund odkąd Bella się tu pojawiła. Nie, nie mylicie się moi drodzy – znów tu jestem. Przychodzę tu codziennie i siedzę na tym okrągłym krzesełku. Wokół są również kwiaty – za każdym razem gdy ja, bądź któryś z naszych przyjaciół tu przychodził zostawialiśmy kwiaty. Zazwyczaj były to czerwone róże ode mnie, różowe tulipany od Emmetta i Rose oraz niebieskie niezapominajki od Alice i Jazz'a.
Ani razu nie pojawiłem się w szkole – Sara miała to przekazać wychowawczyni jak również sprawę Bells.
Tak jak myślałem poznałem Elise i przy okazji jej chłopaka – Pitera. Bardzo sympatyczni ludzie. Dziewczyna opowiadała mi jak się tu dostała. Okazało się, że dziewczyna ma talent jeśli chodzi o śpiew. Zadowolona poszła z chłopakiem na casting do X-Factor. Było dobrze – zaśpiewała i przepuścili ją do ćwierćfinału. Wszystko działo się jednak gdy chciała uściskać dłoń jury : Elisa postanowiła zgrabnie zeskoczyć ze sceny w trzynastocentrymentowych obcasach. Jednak nie wyszło – dziewczyna nie sądziła, że jest tam aż tak wysoko, a na dole jest tak ślisko. Upadła na buty jednak siła uderzenia była tak wielka że dziewczyna na początku przechyliła się i spadła na kolana by po chwili stracić przytomność. Przez kilka dni nie miała czucia w stopach przez co Piter ( wynajmują razem mieszkanie ) zadzwonił na karetkę. Okazało się, że przy dogłębniejszych analizach Elisa nie mogła stanąć a doprowadziło do tego złamana prawa noga, skręcona lewa i jakieś komplikacje z biodrem. Już za trzy dni dziewczyna wychodzi ze szpitala.
Gdy Elisa spała Piter opowiadał mi, że także jego Sharon podrywała. Razem się śmialiśmy z tej idiotki. Ogółem fajny z niego chłopak.
Poza tym Elisa i Piter także chodzą do naszej szkoły i najprawdopodobniej będziemy w czwórkę chodzić co tej samej klasy! ( Ja, Bella, Elisa i Piter ). Oczywiście nie wiem czy w ogóle brunetka będzie chciała chodzić do tej szkoły. Jeśli nie to zrozumiem i pójdę za nią jak pies [xd].
A jeśli chodzi o Sharon... poprosiliśmy ładnie z Piterem, Emmettem i Jasperem ( Ogółem moi przyjaciele także akceptują Pit'a i Elise – tworzymy zgraną paczkę ) oddziałową aby zamienić łóżka Sharon z Elisą. Po długich wahaniach w końcu się zgodziła. Teraz gdy wchodzi się do sali na pierwszym łóżku jest Sharon, która nie protestowała o zamienienie łóżek. To znaczy protestowała dopóki Emmett nie posłał jej morderczego spojrzenia. Dziewczyna spuściła głowę i wymamrotała ciche 'tak' – potem jest Elisa i Bella.
Aktualnie siedzimy sobie WSZYSCY w tej jednej sali i muszę powiedzieć, że zrobiło się tu trochę tłoczno... Nagle usłyszałem przytłumioną rozmowę telefoniczną Sharon...
  • No...
  • naprawdę tu jest ! - Kto do cholery?- pomyślałem 
  • .
  • Tak! Edward Cullen we własnej osobie! – o kurwa!
  • Taa ja też ! No papatki moja ty kochaniutka słit – udała odgłos buziaka i rozłączyła się.
Dalej się tym jakoś nie przejmowałem. Żartowałem z przyjaciółmi co jakiś czas zerkając na Bells – ciągle trzymałem ją za rękę. Po drugiej stronie siedziała Alice z Rose, które co jakiś czas również zmieniały się dłońmi. To było kurewsko zabawne bo przyniosły sobie budzik i co piętnaście minut się wymieniały ręką Belli jakby był to ich najcenniejszy skarb, który za cholerę nie oddadzą. W sumie ja tak cały czas Belle traktuję. Ale one też włączały się do rozmów i żartów. Nagle usłyszeliśmy …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz