Nie mogłem w to kurwa uwierzyć!
Suka-siostra Tanyi wyszarpnęła moją dłoń z dłoni Belli [sory
za powtórzenie z tą dłonią :D – dop.aut. ] i sama ją teraz
chwyciła. Wyszarpnąłem z całej siły rękę tak mocno, że
usłyszałem jej strzelające knykcie…
- Wypierdalaj dziwko jebana! – krzyknąłem na tyle głośno aby nie usłyszał mnie personel.
Dziewczyna
szybko spierdoliła na łóżko – i dobrze bo nie miałem zamiaru
zostać damskim bokserem… Spojrzałem jeszcze na Elise – nie
zwracałem wcześniej na nią uwagę więc bałem się, że zasnęła
a ja ją przez przypadek obudziłem. Na szczęście dziewczyna nie
spała – w rękach trzymała książkę lecz spojrzenie miała
skierowane we mnie. Pokiwała delikatnie głową i uśmiechnęła
się. Odwzajemniłem gest. Ona rozumiała. Może nawet się z nią
zakoleguje? Dziewczyna wydaje się miła. Broń Boże nie chodzi mi o
to, aby zaciągnąć ją do łóżka tylko po prostu … mieć z kim
porozmawiać gdy Bells będzie nieprzytomna. Spojrzałem na brunetkę.
Pochyliłem się ku niej i swoimi wargami lekko drasnąłem jej ucho
i szepnąłem…
Perspektywa Belli :
Byłam taka … pusta. No dobra
– może nie ja ale moja głowa... To było takie dziwne...
Nagle zaczęłam sobie wszystko
przypominać…
Śmierć Renee, przeprowadzka
do Miami, ponowne spotkanie Esme, poznanie Carlisla, impreza,
poznanie przyjaciół – Al, Rose, Emmetta, Jaspera i … Edwarda –
tu moje serce zaczęło szybciej bić –
Spędzenie dwóch tygodni na oglądaniu filmów i innych ‘zabawach’
, nowa szkoła, poznanie klonów, przygotowywanie do imprezy i
Rosalie i Alice, impreza, magiczny taniec z Edwardem, Mike i Tanya…
- zaczęłam
przypominać sobie coraz więcej… - chwila
załamania, rozmowa z Tanyą i jej nieudanymi sobowtórami… -
a potem? – pamiętam
tylko ból w poszczególnych częściach ciała. Na początku była
to ręka, potem brzuch, kręgosłup, głowa oraz kark. Tak mi się
wydaje…
Nagle poczułam delikatny dotyk
na dłoni... Delikatniejszy niż muskanie skrzydeł motyla. Równie
delikatna dłoń równocześnie pogłaskała mnie po policzku. I
nagle... ktoś wyrwał mi z tego cudownego uścisku moją rękę!
Zaraz po tym usłyszałam...
-
Wypierdalaj dziwko jebana! - taaa, to był męski głos. Głos, który
doskonale znałam... i nagle ! Edward! On tu jest! Ogarnęłam swój
umysł i zrozumiałam, że moja najdelikatniejsza
dłoń to
tak naprawdę dłoń Eda ! Byłam chyba najbardziej szczęśliwą
dziewczyną pod słońcem. Po chwili poczułam jego ciepły oddech na
szyi, ustach, policzku, powiekach, skroniach, włosach... aż w końcu
doszedł do ucha by wyszeptać cicho :
-
Bello, obudź się. Błagam, zrób to dla mnie. Otwórz oczy, ściśnij
moją dłoń jeśli mnie słyszysz, błagam... - raz po raz szeptał.
A ja tak bardzo starałam się to zrobić! Jeden uścisk dłoni...
Jedna powieka... No Bello! Dawaj! Musisz to zrobić... Dla siebie...
Dla Edwarda... Niestety... Nie dałam rady. Poczułam, że odpływam.
Perspektywa
Edwarda :
Szeptałem
jej do ucha – miałem nadzieję, że to pomoże, lecz niestety –
nic takiego się nie stało. Tak bardzo pragnąłem, aby uścisnęła
moją dłoń, otworzyła oczy... Cokolwiek! Bylebym wiedział, że
jest ze mną obecna nie tylko ciałem ale także i duchem.
Byłem pewny że nie pojadę
teraz do domu – byłem bardzo nieskoncentrowany, a w takim stanie
nie powinno się jeździć samochodem. Poza tym byłem bardzo
zmęczony doznaniami z całego dnia dlatego odsunąłem delikatnie
krzesło do tyłu i położyłem głowę obok brzucha Belli, tak, że
moje ręce były pod głową. W takiej pozycji zasnąłem....
10 Dni później
Minęło równe dziesięć dni.
Tylko dziesięć – aż dziesięć. Dziesięć dni, dwieście
czterdzieści godzin i czternaście tysięcy czterysta sekund odkąd
Bella się tu pojawiła. Nie, nie mylicie się moi drodzy – znów
tu jestem. Przychodzę tu codziennie i siedzę na tym okrągłym
krzesełku. Wokół są również kwiaty – za każdym razem gdy ja,
bądź któryś z naszych przyjaciół tu przychodził zostawialiśmy
kwiaty. Zazwyczaj były to czerwone róże ode mnie, różowe
tulipany od Emmetta i Rose oraz niebieskie niezapominajki od Alice i
Jazz'a.
Ani razu nie pojawiłem się w
szkole – Sara miała to przekazać wychowawczyni jak również
sprawę Bells.
Tak jak myślałem poznałem
Elise i przy okazji jej chłopaka – Pitera. Bardzo sympatyczni
ludzie. Dziewczyna opowiadała mi jak się tu dostała. Okazało się,
że dziewczyna ma talent jeśli chodzi o śpiew. Zadowolona poszła z
chłopakiem na casting do X-Factor. Było dobrze – zaśpiewała i
przepuścili ją do ćwierćfinału. Wszystko działo się jednak gdy
chciała uściskać dłoń jury : Elisa postanowiła zgrabnie
zeskoczyć ze sceny w trzynastocentrymentowych obcasach. Jednak nie
wyszło – dziewczyna nie sądziła, że jest tam aż tak wysoko, a
na dole jest tak ślisko. Upadła na buty jednak siła uderzenia była
tak wielka że dziewczyna na początku przechyliła się i spadła
na kolana by po chwili stracić przytomność. Przez kilka dni nie
miała czucia w stopach przez co Piter ( wynajmują razem mieszkanie
) zadzwonił na karetkę. Okazało się, że przy dogłębniejszych
analizach Elisa nie mogła stanąć a doprowadziło do tego złamana
prawa noga, skręcona lewa i jakieś komplikacje z biodrem. Już za
trzy dni dziewczyna wychodzi ze szpitala.
Gdy Elisa spała Piter
opowiadał mi, że także jego Sharon podrywała. Razem się
śmialiśmy z tej idiotki. Ogółem fajny z niego chłopak.
Poza tym Elisa i Piter także
chodzą do naszej szkoły i najprawdopodobniej będziemy w czwórkę
chodzić co tej samej klasy! ( Ja, Bella, Elisa i Piter ). Oczywiście
nie wiem czy w ogóle brunetka będzie chciała chodzić do tej
szkoły. Jeśli nie to zrozumiem i pójdę za nią jak pies [xd].
A jeśli chodzi o Sharon...
poprosiliśmy ładnie z Piterem, Emmettem i Jasperem ( Ogółem moi
przyjaciele także akceptują Pit'a i Elise – tworzymy zgraną
paczkę ) oddziałową aby zamienić łóżka Sharon z Elisą. Po
długich wahaniach w końcu się zgodziła. Teraz gdy wchodzi się do
sali na pierwszym łóżku jest Sharon, która nie protestowała o
zamienienie łóżek. To znaczy protestowała dopóki Emmett nie
posłał jej morderczego spojrzenia. Dziewczyna spuściła głowę i
wymamrotała ciche 'tak' – potem jest Elisa i Bella.
Aktualnie siedzimy sobie
WSZYSCY w tej jednej sali i muszę powiedzieć, że zrobiło się tu
trochę tłoczno... Nagle usłyszałem przytłumioną rozmowę
telefoniczną Sharon...
- No...
- …
- naprawdę tu jest ! - Kto do cholery?- pomyślałem
- ….
- Tak! Edward Cullen we własnej osobie! – o kurwa!
- …
- Taa ja też ! No papatki moja ty kochaniutka słit – udała odgłos buziaka i rozłączyła się.
Dalej się tym jakoś nie
przejmowałem. Żartowałem z przyjaciółmi co jakiś czas zerkając
na Bells – ciągle trzymałem ją za rękę. Po drugiej stronie
siedziała Alice z Rose, które co jakiś czas również zmieniały
się dłońmi. To było kurewsko zabawne bo przyniosły sobie budzik
i co piętnaście minut się wymieniały ręką Belli jakby był to
ich najcenniejszy skarb, który za cholerę nie oddadzą. W sumie ja
tak cały czas Belle traktuję. Ale one też włączały się do
rozmów i żartów. Nagle usłyszeliśmy …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz